Bosochodzenie

Wcale nie ukrywam się z tym, że nie lubię butów. W pracy noszę japonki przez cały rok (jedyne obuwie, które w pełni akceptuję). Latem czasami w pracy spaceruję boso… Łamię dress code, ale wydaje mi się że łamię go mniej drastycznie, niż ci, którzy do sandałów lub klapek zakładają skarpetki. 

Jest jeszcze jeden typ obuwia, który akceptuję… Vibram Five Fingers. Kategoria „barefoot shoes”, czyli na polski bose buty… 

Są dużo wygodniejsze niż kapki, szczególnie gdy trzeba przebiec kawałek. Zapewniają dużo większe „doznania” czuciowe ze względu na tylko 3mm podeszwy. Mankamenty są dwa. Cena… od 250 PLN za podstawowe (classic, po promocji stare modele) do ponad 600 PLN za modele zaawansowane. Drugi mankament… Jeżeli komuś szybko pocą się stopy, to buty trzeba bardzo często prać (na szczęście są do tego przystosowane). Nie mniej jednak pranie takich butów co 3-4 dni z pewnością nie wpłynie pozytywnie na ich żywotność. Zatem używam ich tylko do jazdy na rowerze, gdy jest chłodniej i nie można jeździć boso. Polecam.

Było o butach – teraz o stopach. Boso głównie spaceruję po lesie. Zaliczałem wycieczki nawet po kilkanaście km. Po mieście raczej nie chodzę, ale odkąd wróciłem do jazdy rowerem, jeżdżę boso, gdy tylko się da. A to jest związane też z tym, że czasem trzeba się przespacerować boso przez przejście dla pieszych, most, czy inną miejską powierzchnię. Zdarzyło mi się w 2012 roku wyskoczyć boso do sklepu… Kierować samochodem… (dużo bezpieczniejsze niż klapki). No i jak pada deszcz… Nigdy wtedy nie odpuszczam. Buty lądują w plecaku!.

Często ludzie zadają bardzo dziwne pytania i stwierdzenia…

Czy nie jest Ci zimno?

Oczywiście że nie. Gdyby mi było zimno to bym skarpetki założył. Boso można chodzić po śniegu przez kilka minut bez szczególnych dolegliwości czuciowych… Gdy tylko na balkon spada nowy śnieg, to zwykle wychodzę sobie po nim chwilę podreptać. Bardzo ciekawe uczucie jest już po, gdy do stóp zaczyna napływać krew.

Będziesz miał brudne nogi, dostaniesz grzyba!

Brudne? Oczywiście, że tak! I to jeszcze jak… Na ulicy jest pełno brudu i kurzu pochodzącego głównie z kół samochodów, olejów, benzyny, pyłów z kominów spalin, etc… Oto przykłady:

Na szczęście nie żyjemy w czasach, kiedy trudno jest o mydło i chyba każdy w domu może zorganizować sobie miskę z letnią woda i pumeks (bardzo pomocny przy takim brudzie)? Jak ktoś się boi mydła i wody to nie dziwię się, że boi się także brudnych stóp.

Jak ktoś mi mówi, że od chodzenia boso można dostać „grzyba”, to mam wrażenie, że spał (i to dość twardo) na lekcjach biologii. Grzyby lubią, gdy jest ciemno, ciepło i mokro… Dlatego właśnie wnętrze buta jest idealnym miejscem do prowadzenia hodowli pieczarek. Bosa stopa jest przede wszystkim zawsze sucha (chyba że spaceruje się w deszczu), świeci na nią słonko, nie przegrzewa się, nie poci. Zatem kolejny mit obalony. 

Wdepniesz w szkło!

Takie ryzyko jak najbardziej istnieje. Stopy przecież czują… Mają tysiące zakończeń nerwowych, które bardzo wyraźnie informują mózg, że coś jest nie tak, zanim skóra się uszkodzi. Mamy zatem czas, żeby cofnąć nogę i mózg to robi – bez naszej wiedzy. Dodatkowo zwykle idąc boso człowiek częściej spogląda pod nogi – bynajmniej my, którzy wyrośliśmy w butach.

Ludzie różnie reagują różnie, gdy widzą bosego człowieka. Niektórzy w ogólnie nie zauważają, niektórzy spoglądają ukradkiem. Raz na przejściu dla pieszych zaczepiła mnie kobieta i zapytała dlaczego jeżdżę boso na rowerze. Wywiązała się krótka rozmówka, w której przyznała się że też lubi chodzić boso, szczególnie, gdy rano wychodzi z psem na trawę. Ogólnie ludzie reagują pozytywnie lub w ogóle, więc nie ma czego się bać. 

Zdarzyło mi się ze dwa razy, że ktoś próbował sobie robić podśmiechujki na ulicy. Takim „pozytywnym bochaterom” (ort. celowy) należy współczuć siły zakompleksienia (bo zwykle takie zahchowanie świadczy o kompleksach).

A oprócz przyjemności jest jeszcze niezła zabawa. Chociażby kolekcjonowanie odcisków własnych stóp… Dowód, że to nie „ściema”…

8 odpowiedzi na Bosochodzenie

  1. slowfoot pisze:

    A jak tak na miejski trawniczek wczesnym rankiem wychodzisz, to nie zdarzyło Ci się nigdy wdepnąć bosą stopą w psią kupę?

    • mklos1 pisze:

      Nie. Ale nie jestem zwyczajny by chodzić po miejskich trawnikach – których z resztą i tak jest znikoma ilość. Poza tym jak człowiek chodzi boso, to ma odruch patrzenia pod nogi dużo częściej niż zwykle.

    • Michał pisze:

      Co więcej, mi się nigdy w życiu nie zdarzyło wdepnąć w psią kupę nawet będąc w butach, nie wiem co trzeba robić w tym czasie i gdzie chodzić żeby być narażonym na takie ryzyko.

  2. Jano pisze:

    Pozytywnie zakręcony człowiek 🙂
    Sam stawiam bose nogi byle gdzie: mokro, gorąco, sucho, ostro, miło i nie miło 😉
    Ludzie komentują i tyle ich 🙂
    Zawodowo jeżdżę ciężarówką, oczywiście boso jak i 90% kierowców „dużych”.
    Nie jesteś sam bez skarpetek 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  3. Anonim pisze:

    Ja zawsze chodzę boso nawet po sklepach.

  4. Mateusz pisze:

    A zdarzyło się, że ktoś Ci na tą bosą stopę nadepnął?

  5. Anonim pisze:

    tez lubie chodzic boso. I to robie. Też Czasem zdaza mi sie w lato pojsc do sklepu.

Skomentuj Michał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.