Pierwsza jazda nowym rowerem boso. Średnio wychodzi, gdyż pedały rowerowe zwykle nie są do tego przystosowane. Bynajmniej nie do długich tras (np 30 km). A szkoda. Na zachodzie (np. USA) mają coś takiego jak „Barefoot pedals”.
(Kup teraz ;P)
Ludzie używają tego w nadmorskich miejscowościach, gdzie dużo jeżdżą rowerem po plaży. Do kupienia na E-Bay za 10-20$. W Polsce oczywiście nie do nabycia, bo kto w Polsce jeździ boso rowerem? U nas sprzedawca wciśnie kolorowy strój z lycry (spandex, elastan, z żelową antybakteryjną wkładką pod intymne części ciała) i buty za kilkaset złotych + kask, po to żeby przejechać raz w miesiącu kilka km i nazwać siebie rowerzystą. O ile kask czasami (to warto podkreślić) może uratować życie, tak z potrzebą reszty garderoby to bym polemizował (przynajmniej dla nieprofesjonalistów). Moim zdaniem na lato wystarczy dobre bawełniane wdzianko, klapki z „hipermarkieta” za 3 PLN (takowe posiadam i tańszych nie widziałem) i dobry plecak, który wentyluje plecy (tu warto zainwestować).
No więc zrobiłem tą bosą rowerową wycieczkę. No i oczywiście „miłe” zaskoczenie. Droga KwirynówKlaudyn. W Polsce nie naprawia się dróg, tylko stawia się znaki „Uwaga! Uszkodzona nawierzchnia”. W sumie jest taniej… Po co podatnik ma płacić za naprawy dróg. W 50% dziur na tej drodze chowa się rowerowe koło. Nie polecam tego odcinka, szczególnie dla cienkokołowców.
Pokaż rower_20110605_0948 na większej mapie