Wreszcie udało mi się zdobyć Truskaw, co nie udało mi się kilka tygodni temu, bo poprostu rower zamarzł.
Zdjęcia z najnowszego nabytku.
Kierunek Truskaw. Tutaj poprzednim razem dałem za wygraną. Tutaj także rower zaczął zamarzać.
Koniec trasy… Tutaj kończy się asfalt.
Tego się nie spodziewałem. Plac zabaw dla dzieci.
A co jest najnowszym nabytkiem? FujiFilm FinePix XP-30. Wodoodporny. 14Mpix. Mały. Może jeździć w kieszeni na plecach. Zwykłemu aparatowi było by trudno, bo jest tam dość mokro. Gdy wyciągałem aparat do zdjęć, były na nim kropelki wody dosłownie wszędzie. Cena? 300 PLN, czyli niecałe 50% ceny rynkowej. Używany, stan idealny, ale osprzętu. Nawet nieoryginalna ładowarka z amerykańską wtyczką – na szczęście dostałem przejściówkę. Albo poserwisówka/leżak wystawowy – albo – cóż trefny (ale głośno tego nie mówimy). Mało prawdopodobne, że ma zrobione 9 tyś zdjęć (co wyniakałoby z licznika), bo jest zbyt ładny. Szkoda, że nie miałem go tydzień temu – byłyby ładne zdjęcia…