Dzisiaj tytuł mojego bloga przyjął swoją materialną postać. Wyszedłem z metra i myślałem, że jest noc. Pioruny, deszcz i burza, momentami widziałem kulki gradu. Oczywiście bez przesady. Poczekałem aż deszcz przejdzie – a raczej poczekałem pod dachem tyle aby mieć czas dojść do przystanku… Klapki do komory i w drogę. Po raz pierwszy w życiu jechałem boso komunikacją miejską…
Prognoza na dziś:
Może komuś uda się jeszcze kałużę zaliczyć… A teraz jest rewelacyjnie. Asfalt nagrzany, deszczyk ciepły – no i katar w nosie – przynajmniej u mnie – ale co z tego… Boso jest fajnie 🙂