Donnerwetter

Nie dość, że od trzech dni pada, to jeszcze jest dość chłodno, a mi katar z nosa leci. Na szczęście jestem już praktycznie zdrowy, więc wybrałem się po południu na kolejną standardową ścieżkę…

Pokaż rower_20110723_1713 na większej mapie

W związku z tym, że odkąd mam mocne oświetlenie rowerowe, zacząłem intensywnie korzystać z akumulatorków. Zamieniłem starą dobrą ładowarkę GP H500. Kiedyś droga, kosztowała mnie z bateriami 160 PLN. Teraz ten zestaw można już nabyć za 100 PLN. Czyli nieźle.

na nowy sprzęt. Nie narzekałem. Jest to ładowarka godna polecenia. Relatywnie szybka – ale… Ale jest takie, że ładowarka ładuje baterie impulsowo. Średni prąd ładowania to około 300mA. W impulsie dochodzi on do 1.5A, co nie koniecznie musi dobrze wpływać na baterie innych producentów niż GP, co też producent zaznacza w instrukcji obsługi (z tego co kojarzę). Zostało to potwierdzone także empirycznie. NiMH firmy SANYO, z których korzystaliśmy w pracy do różnych celów i ładowaliśmy w tej ładowarce, zostały zabite przez H500 dość szybko. Nie wiem. Może było jakieś stare albo co… Jako że ładowarka była zasilana bezpośrednio z sieci 230V, bardzo podgrzewała akumulatorki podczas ładowania, co w ogólności nie jest dla nich dobre. Teraz mam dwie BC-900. Jest to chyba najlepsza ładowarka, którą można dostać w cenie

Przede wszystkim wyświetla napięcie na akumulatorkach, prąd ładowania oraz jaki ładunek został wpakowany do akumulatora. To bardzo przydatne funkcje, czego nie posiadała. Dodatkowo posiada opcję rozładowania. Żadnej z tych opcji nie posiadała H500.

No i teraz kilka słów na temat korzystania z samych akumulatorków. Walczę zawsze i zacięcie z powszechnych mitów rozpowszechnianych przez niedouczonych sprzedawców. Dwa mity o akumulatorkach NiMH:

  • posiadają efekt pamięciowy
  • należy je formatować/formować przez kilkanaście godzin w ładowarce przed rozpoczęciem użytkowania.

Jeden i drugi mit jest totalna bzdurą wywodzącą się jeszcze z czasów akumulatorków NiCd, które posiadały efekt pamięciowy oraz formatowanie było wskazane przed normalnym użytkowaniem wykonać kilka pełnych cykli ładowania/rozładowania (a nie trzymanie po 14-20 godzin w ładowarce).
Najlepiej ładować akumulatorki małym prądem. Rzędu 0.1C (10% wielkości pojemności). Ładowanie dużym prądem, rzędu 0.3C lub większym powoduje, że reakcje chemiczne zachodzą zbyt intensywnie i efektywna pojemność spada. Na rynku pojawiła się swego czasu ładowarka GP V800C. Ładowarka ta jest w stanie ładować prądem 7A. Co podejrzewam zabija aku dość szybko. Czytałem na forach opinie użytkowników, która potwierdza spadek żywotności. Najlepiej samemu kontrolować prąd ładowania.
Akumulatorków nie można także rozładowywać poniżej poniżej 0.9V. Zwykle pod obciążeniem napięcie rozładowanej baterii określa się na poziomie 1.0V-1.1V. Niestety kilka razy oberwały dość mocno, rzędu 0.5V-0.7V. Nie zabija to natychmiast akumulatora. Aczkolwiek niektóre ładowarki nie chcą ładować takich akumulatorów (H500). Wtedy najlepiej przyłożyć napięcie rzędu 1.5V pod kontrolą prądu (max 1A), na kilkadziesiąt sekund. Aku dostaje strzał, dzięki któremu wychodzi z głębokiego rozładowania i można je ponownie naładować normalnie. Oczywiście takie eksperymenty należy przeprowadzać, gdy ma się odpowiednią wiedzę i sprzęt, który pozwoli dokonać tego w kontrolowany i bezpieczny sposób.
Jeżeli nasza ładowarka podaje wielkość ładunku, którą pochłonęła bateria, w przypadku nowej sztuki i ładowania dość dużym prądem, należy się spodziewać pojemności wyższych niż nominalna (w przypadku ładowania od 0 do 100%), gdyż sprawność procesu nie jest 100% (bateria się nagrzewa). Przykład. W baterię o nominalnej pojemności 2450mAh weszło mi ostatnio 2700 mAh. Oczywiście mowa tutaj o markowych akumulatorkach. Mam na myśli firmy takie jak GP, Energizer, Sanyo, Panasonic (aczkolwiek mało popularne). Akumulatorki NoName o niewiarygodnych pojemnościach rzędu 4000mAh można sobie darować. Zwykle mają połowę deklarowanej pojemności i mniejszy czas życia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Nierowerowe, Technikalia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.