Piłeś to płać…

piwoPiwo. Złoty trunek. To najpopularniejsza forma spożycia alkoholu w Polsce. Na drugim miejscu są wyroby spirytusowe (pewnie w głównej mierze wódka) i wino, które zajmuje trzecią pozycję ze słabym udziałem procentowym. Czym jest piwo? Generalnie to ziarna zbóż poddane fermentacji w obecności drożdży z dodatkiem przypraw. Podstawową przyprawą jest chmiel. Bardzo wiele osób uważa (błędnie), że piwo się robi z chmielu. Postawą piwa jest słód (jęczmień, pszenica i inne zboża). Chmiel to tylko przyprawa. Dodaje się go w niewielkiej ilości. Różne gatunki zarówno słodu jak i przypraw oraz proces jego ważenia powodują, że piwo smakuje inaczej. I w sumie więcej o piwie nie trzeba wiedzieć. Szczegółowa, wysublimowana wiedza nie spowoduje, że piwo będzie smakować lepiej. Albo nam smakuje albo nie. Koniec kropka. A co może spowodować, że piwo będzie smakować lepiej?
Nie trudno dość do wniosku, że cena. Z doświadczenia wiem, że piwo poniżej 4 PLN za butelkę to raczej produkt piwopodobny. Gdy się kupuje butelkę w okolicach 5-6 PLN można wierzyć, że będzie można spotkać ciekawy smak, a nie popłuczyny trzeciego sortu. Lokalne browary – to jest to. Najlepiej kupować piwo z nalewaka lub ze szkła. Puszka też nie jest dramatem, ale jak jest źle wykonana, to piwo nie będzie smaczne. Tutaj chciałbym obalić stereotyp. Piwo z butelki jest lepsze niż z nalewaka. To nie prawda. Na podstawie doświadczeń uważam, że często piwo butelkowane jest gorszego sortu niż piwo z nalewaków. Zakładamy oczywiście uczciwość barmana…
Kolejnym jest forma spożycia. Po pierwsze nie pije się piwa bezpośrednio z butelki lub puszki. Zupełnie zmienia to smak i powoduje, że piwo podczas picia bardzo mocno gazuje. Taką formę spożycia uważam osobiście za profanację, nawet jeżeli jest to tanie piwo. Tak piją ludzie, którym zależy na tym aby pić alkohol zawarty w piwie, a nie smakować. Najlepszy według mnie jest kufel – aczkolwiek są różne rodzaje szkła przeznaczone do różnych gatunków piw. Osobiście piwo piję przed posiłkiem jako aperitif. Kubki smakowe są bardziej wyostrzone i wtedy każdy smak jest wyraźny. Po posiłku wszystko zlewa się w jeden, bliżej nieokreślony smak i jest to średnio przyjemne, szczególnie w przypadku piw tanich.
Temperatura. Bardzo wiele piw należy spożywać w określonej temperaturze. Wtedy smakują tak, jak chciał piwowar. Sączenie jednego piwa przez zęby, przez godzinę, czy więcej powoduje przede wszystkim, że zmienia się jego temperatura, do piwa dostaje się tlen i zmienia się smak.
Polacy lubią piwa mocne. Typowe polskie piwo ma od 5.6% do 6.8%. Bardzo lubimy piwa mocne, czyli 7-9%. Dla porównania typowe piwo, które widziałem w czeskim czy słowackim sklepie ma 4-4.5%.

Na temat piwa można by pisać, pisać i pisać, tylko co to ma wspólnego z rowerem… Okazuje się, że bardzo dużo. Na wszelkiego rodzaju forach rowerowych często wybuchają „wojny alkoholowe” pomiędzy przeciwnikami a zwolennikami jazdy po spożyciu. Średnio raz na rok pojawia się temat związany z rowerem i alkoholem. Tak jest też w tym roku. Co ciekawe temat pojawił się dość wcześnie, bo na początku sezonu. Jaki to temat? Wzrósł mandat za jazdę w skanie wskazującym. Teraz za promile za rowerową kierownicą zapłacimy 500 PLN. Czy słusznie?

Moim zdaniem tak. Wpływ alkoholu na organizm ludzki jest znany. Mimo tej wiedzy zawsze znajdzie się grupa osób, która uważa, że po alkoholu czuje się dobrze i że to nie wpływa w żaden sposób na bezpieczeństwo. Czyżby? Przeprowadźmy proces myślowy… Typowy rowerzysta. Mężczyzna 177cm i 75kg wagi. Po rekreacyjnej jeździe rowerem zatrzymuje się w barze na jedno małe piwo… Załóżmy też, że nie pijemy szybciej niż 1-2 piwa (0.5l, 5.6%) na godzinę. Wirtualny Alkomat 4.0[1] prezentuje następujące wyniki:

Jedno piwo

piwo1_promi

Dwa piwa w ciągu godziny

piwo2_promi

Dwa piwa w ciągu dwóch godzin

piwo2x2_promi

Legenda:

  • 0-0.2‰ – trzeźwy
  • 0.2-0.5‰ – stan wskazujący na spożycie
  • powyżej 0.5‰ – stan nietrzeźwości

Alkohol upośledza postrzeganie, uwagę i czas reakcji. W przedziale od 0.2‰ do 0.6‰ czas reakcji na sytuację niebezpieczną możne wydłużyć się nawet 3-krotnie[2]. Jeżeli trzeźwy rowerzysta ma przeciętny czas reakcji 0.6s, to rowerzysta pod wpływem może reagować dopiero po blisko 2 sekundach. Zatem porównajmy drogę przebytą na rowerze przy wydłużonym czasie reakcji:

droga

Zakładam, że po spożyciu alkoholu żaden rowerzysta nie będzie jechał 40 km/h, tylko raczej niespiesznie będzie wracał do domu – powiedzmy 15 km/h. Ale tutaj też różnica jest duża. Rowerzysta po dwóch typowych polskich piwach zacznie hamować 5 metrów później… Przejedzie praktycznie trzy długości roweru dalej zanim w ogóle zacznie hamować. To sporo. W warunkach ruchu miejskiego to często granica między życiem a śmiercią.
Mówi się, że pijany rowerzysta może zaszkodzić tylko i wyłącznie sobie. Jest to prawda tylko i wyłącznie, gdy  pojedzie sobie gdzieś do lasu i rozbije głowę o drzewo. W ruchu miejskim rzecz ma się zupełnie inaczej. Sytuacja – całkiem realna. Rowerzysta jedzie ścieżką, obok idą rodzice z dzieckiem, które nagle wbiega na ścieżkę. Widziałem kiedyś jak matka jadąca z dzieckiem rowerem przewróciła się na rower swojego dziecka. Przewrotka nastąpiła przy praktycznie zerowej prędkości, mimo tego dziecko prawdopodobnie wybiło sobie zęby. Czy możliwość jazdy po alkoholu jest ważniejsza niż cudzy ząb czy nawet siniak?

Optymistycznie założyłem, że rowerzysta po spożyciu piwa, będzie grzecznie ślimaczym tempem wracał do domu, nie wadząc nikomu. To nie koniecznie musi być prawda. Oprócz wydłużenia czasu reakcji alkohol działa na wiele innych aspektów. Może pojawić się zaburzenie samooceny, oceni własnych możliwości, zwiększona pewność siebie, euforia. Gdy się poszuka można znaleźć takie wypowiedzi, że po alkoholu jeździ się lepiej. Właśnie to są psychofizyczne efekty spożycia. Po alkoholu mogą puścić hamulce, które zwykle mamy włączone.
Najbardziej niepokoi mnie, że bardzo wiele osób jest przeświadczona, że w ich przypadku małe dawki alkoholu w zupełności nie wpływają na ich zdolności psychotechniczne i będą bezpieczni – stąd głoszą potrzebę depenalizacji jazdy rowerem po spożyciu. Odnoszę wrażenie, że uważamy, że alkohol dopiero zaczyna na nas wpływać, gdy mamy problemy z wysławianiem się lub utrzymaniem pionowej pozycji. Nic bardziej mylnego. Alkohol zaczyna na nas wpływać już przy stężeniu 0.1‰, gdzie może pojawić się rozproszenie uwagi. Prawdopodobnie zauważalne (przez nas) efekty pojawiają się dopiero powyżej 0.3‰, gdy mogą już zaczynać się drobne problemy z koordynacją ruchową i równowagą.

Piwo to nie tylko alkohol. Piwo to przede wszystkim duża ilość cukru i innych produktów fermentacji, które również nie koniecznie muszą pozytywnie wpływać na koncentrację i ogólne samopoczucie. Piwa niefiltrowane i niepasteryzowane zdobywają rynek. Niestety tu trzeba trochę uważać, gdyż moim zdaniem są bardziej „zdradliwe” niż klasyczny lager. Zdarzyło mi się już kilka razy wypić piwo, po którym naprawdę czułem się nieciekawie.
Jedną z herezji opowiadaną przez zagorzałych zwolenników piwa i roweru jest to fakt (mit), że piwo to idealny izotonik, chleb w płynie. Faktycznie. Piwo to dobre kalorie dla rowerzysty – węglowodany, witaminy i składniki mineralne. Nie mniej jednak w dłuższej perspektywie piwo jest obciążeniem dla organizmu, gdyż cała chemia występująca w piwie obok cukrów musi być zneutralizowana.

Bardzo często jako wzór pokazujemy kraje zachodnioeuropejskie, gdzie dozwolony limit jest wyższy niż u nas. Oczywiście, popatrzmy.

20140210_20140210_limity_alkoholu_we_krwi_w_europie

Zauważmy, że wszystkie kraje, gdzie limit wynosi 0‰ lub 0.2‰ to kraje „wschodu”. Nie można bezrefleksyjnie przeszczepiać zachodnich rozwiązań do polskich realiów. Kultura spożycia alkoholu w Polsce różni się diametralnie niż na zachodzie.

20140210_20140210_konsumpcja_alkoholu_w_europie

Np we Francji czy Portugalii spożycie alkoholu jest wyższe niż w Polsce. Wiosek? Portugalczycy powinni się zataczać na ulicach a tak nie jest. Przekleństwem polskiego stylu picia jest przede wszystkim to, że jednorazowo pijemy dużo i szukamy mocnych alkoholi. Odnoszę wrażenie także, że moment w którym mówimy „stop” jest przesunięty znacznie dalej niż na zachodzie.
Niemcy jako wzór? Dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi rowerzysty to 1.6‰. Brawo. Wzór do naśladowania! Jest jednak mała gwiazdka przy tej wartości. Warunek. Musisz jechać zgodnie z przepisami i nie spowodować wypadku. A co jeśli…? O tym ani autor wywiadu: „Niemiecka kultura rowerowo-alkoholowa”, ani jego rozmówca, nie mówią nic.
W Polsce według statystyk policyjnych rowerzyści przyczyniają się do około 10% wypadków, gdzie przyczyną był alkohol. W danych z 2013 roku zginęło przez to 16 osób a 199 zostało rannych. Zapewne w większości byli to pijani rowerzyści. Sami sobie winni… Martwemu rowerzyście już chyba wszystko jedno, a pozostaje jeszcze druga strona uczestnicząca w wypadku, która ma traumę na całe życie. Fakt, że nie jest winna jest chyba mało pocieszający.

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego część rowerzystów tak walczy o to by być bezkarnym w kwestii alkoholu i roweru. Skoro wiem, że będę pił, to czy muszę wybierać rower jako środek transportu? A jeżeli już się wypiło to trzeba wsiadać na rower i jechać? Smutnych prawd zapewne jest wiele, ale jedna z nich jest zapewne taka, że z rozsądkiem jesteśmy na bakier, więc ustawodawca musi nas uczyć karząc…

Źródła:

  1. Wirtualny Alkomat 4.0.
  2. Zeszyty Naukowe Instytutu Pojazdów 5(96)/2013.
  3. Polska najbardziej restrykcyjna w Europie.
  4. Wypadki drogowe w 2013 roku.
  5. Niemiecka kultura rowerowo-alkoholowa.

Jak zawsze zapraszam na
Forum Rowerowe.org

Ten wpis został opublikowany w kategorii Idelologia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Piłeś to płać…

  1. Drogi Panie często jezdzę na wycieczki rowerowa do naszych zachodnich sąsiadów tam z reguły wypijam sobie z dwa małe piwka (nie bezalkoholowe), podczas przerw w jezdzie. Przyznaje czuje się z tym bardzo fajnie. Nie zauważyłem aby moje zdolności w prowadzeniu pojazdu były nadwyręzone. Oczywiscie w naszym glupim Panstwie na taki luksus nie mogę sobie pozwolić. No ale coż u nas ledwo przekroczę 0,02 promila jestem wielkim przestępcą natomiast w niemczech jestem trzezwy do 0,05 promila.

Skomentuj rowerzystazpiwkiem Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.