To najdłuższa trasa, którą pokonałem od powrotu na dwa koła. Zadziwia mnie to, że wcale nie jestem zmęczony. Rower ewidentnie stawia nieduży opór – pewnie dlatego. Oczywiście zaczęły wchodzić niedoróbki – wypadający kabel z lampy, czy grające szprychy w tylnym kole (co akurat bardziej mnie niepokoi). Nie mam akurat do końca pewności czy to szprychy, bo błotnik jest dość dobrze spasowany i czasami może obcierać gdy wszystko się trzęsie. Zobaczymy…
Zrobiłem rundę po osiedlu Przyjaźń – miasto w mieście. Klimat bardzo ciekawy, ale w sumie nie chciałbym tam mieszkać. Niektóre domy kryte są eternitem. Ale kilmat fajny. Nie dziwię się, że jest atrakcyjnym kąskiem dla deweloperów. Z drugiej strony, jak pojawi się tam blokowisko, to zniknie zieleń – to będzie już koniec klimatu osiedla Przyjaźń.
Pokaż Osiedle Przyjaźń na większej mapie