Znów powracam do tematu potwierdzenia mitu, że „size matters”. Rozmiar tarczy ma kluczowe znaczenie w kwestii hamowania. Nie wiem, czy zauważyliście drodzy Czytelnicy, że relatywnie kiepskie zaciski hamulcowe są instalowane w dość drogich rowerach. Ostatnio widziałem rower wart około 6 tyś PLN, z zaciskami Avid DB1. Podobno hamulce niezłe, ale zbyt wiele nie kosztują. Instalowanie ich do roweru za 6 „klocków” to trochę wizerunkowo nawet nie przystoi… Producenci odkryli, że dużą tarczą można nadgonić brak mocy zacisków…
W sumie nie odkryli, ale to była konieczność. Zwiększono rozmiar koła z 26″ do 29″. Pozostawiając standardowe tarcze czyli 160mm spadłaby efektywna siła hamowania, gdyż zwiększył się promień koła, a moment pozostał ten sam. O co chodzi z tym momentem…
Popatrzmy na powyższy rysunek. Mamy dwie siły: FT, która jest siłą hamowania, oraz FFr, która jest siłą, którą klocek działa na tarczę. Na rysunku powinien być zaznaczony promień koła RK oraz promień tarczy RT. Zarówno koło jak i tarcza zamocowane są na tej samej osi, więc moment siły działający na oś się równoważy.
Widać jak na dłoni, że gdy zacisk pracuje z tą samą siłą, to możemy dodatkowo zwiększyć siłę hamowania instalując tarcze o większej średnicy. Natomiast gdy zainstalujemy małe tarczki (np 140mm) do dużego koła, to musimy zainstalować znacznie silniejsze zaciski lub należy się liczyć z utratą siły hamowania.
Mam kilka szalonych pomysłów jeżeli chodzi o hamulce. Kupiłem ostatnio tarcze Accent Freezer. Wyglądają tak (w porównaniu z tarczą 160mm):
Wiadomo. Avid BB7 są niezłe, ale to wciąż hamulce mechaniczne. Gdybym założył takie tarcze do mechaników, hamulce miałyby niezły power… I tu mała gwiazdka dla wszystkich, który myślą, mocne hamulce to koniec sukcesu…. Równanie, które przedstawiłem powyżej to wyizolowany przypadek. Na sprawność hamowania w rowerze składa się wiele czynników. Jednym z czynników pogarszający ogólną sprawność hamowania jest uginający się amortyzator. Część siły idzie w ugięcie amortyzatora zamiast w dociśniecie koła do podłoża to raz. Dwa uginający się amor powoduje przemieszczenie środka ciężkości, ryzyko OTB, więc trzeba nieco odpuścić. Ostatnio testowałem hamowanie z zablokowanym amorem i bez blokady (RST Aerial, nabity do 140 PSI). Różnica była wyraźna. Avid BB7 na sztywnym amorze i tarczach 180mm to żylety jakich dawno nie doświadczyłem.
Gdzieś po głowie chodzi jeszcze bardziej szalony pomysł…
Shimano ma w swojej ofercie dwie grupy. Zee i Saint. Dedykowane są do zjazdu. Zee jest nieco tańsza, bo komplet na okładzinach metalicznych można już mieć za około 900 PLN. W tej cenie dostajemy już zaciski z dwoma tłoczkami. Taka konstrukcja zapewnia zwiększoną siłę zacisku. Za 200-300 PLN więcej mamy topowy model zjazdowy. Uff. To byłoby coś nie z tej ziemi, zainstalować sobie hamulce Saint w rowerze trekingowym. Ludzie pewnie pukaliby się w głowę. Może i tak. Ale cóż taki mamy naród. Z drugiej strony mam przed oczami zjazd Pstrążna-Kudowa, gdzie po dwóch naciśnięciach klamki, hamulce zaczęły piszczeć i siła spadła. No. Muszę uwzględnić swoją masę. Ja + rower + extra wheel + ładunek. Jakby to podliczyć solidnie, to pewnie łączna masa do wyhamowania zbliży się do dwóch zawodników na maratonie. Zatem „do kogo ta mowa”?
Na chwilę obecną zainstalowałem w rowerze MTB zaciski SLX M-675 z okładzinami metalicznymi na tarczach 180mm.
Pierwsze hamowania… Na kolana nie powalają. Po przeczytaniu hektolitrów miodu wylewanych na nie na różnych forach czuję jednak niewielkie rozczarowanie. Może nie rozczarowanie, a niedosyt. Oczywiście układ musi się dotrzeć, ale już widać wyraźną różnicę pomiędzy poprzednimi M445. Wydaje mi się, że modulacja jest mniejsza, ale większa siła. Zobaczymy po pewnym czasie. Powinny w zupełności wystarczyć… Druga jazda, kręcenie się po placu i testowanie hamulców. Nie przypominam sobie, aby udawało mi się stawiać rower na przednie koło na hamulcach M445… Na SLX’ach nie jest łatwo, ale daję radę – przy mojej masie – bardzo dobry wynik. Stwierdzam, że radiatory na klockach to bardzo dobry pomysł. Odprowadzają sporo ciepła. Kilka mocniejszych hamowań jedno po drugim i radiatora dało się ledwo dotknąć. Podsumowując pierwsze doznania – chyba mam niezłe hamulce… A to jeszcze nie jest moje ostatnie słowo, bo mam już tarcze 203mm i adaptery…
A gdzie tak naprawdę masz zamiar używać tych wielkich tarcz i, być może, zjazdowych hamulców? Bo jeśli nie do tego, do czego są dedykowane, to jest zwykła sztuka dla sztuki i efekt placebo 🙂
Po kolei:
– m675 i m785 to już potężne heble, używane są z powodzeniem nawet w enduro, – żeby móc powiedzieć o niedosycie, to trzeba je przegonić parę kilometrów ostro w dół i jak wtedy nie dadzą rady to można czuć się zawiedzionym, do jazdy po ulicy z typowymi prędkościami będą równie dobre jak każde inne sprawne hamulce i niczym specjalnie się nie wykażą, bo i niby czym by miały
– te maleńkie radiatorki to zwykła bajka marketingowa, nawet podczas długiego zjazdu guzik to daje, a co dopiero w mniej wymagających warunkach – zwykłe placebo
– wielkie tarcze przydają się tam, gdzie wchodzą w grę duże prędkości, bardzo dużo wydzielanego ciepła i konieczność nagłego hamowania – w innych przypadkach j.w.
Oczywiście Zee/Saint to taki trochę żart… Ale duże tarcze jak najbardziej nie. Dwa aspekty. Dawno temu ważyłem 70kg. Byłem w stanie postawić rower na przednie koło za pomocą badziewnych v-ek. Dzisiaj mam 30+ nie tylko w wieku, ale i w wadze. Dopiero SLX’y są na tyle silne, aby oderwać tył od ziemi… Tak więc nie tylko zjazd zmienia postać rzeczy, ale i masa… Szczególnie, jak się za sobą ciągnie jeszcze parę kg w przyczepie…
Drugi aspekt to komfort hamowania. Dysponując dużą siłą hamowania nie trzeba mocno naciskać klamki w czasie codziennego użytkowania. SLX’y na tarczy 180mm zbliżyły się do czegoś, co mogę już uznać za komfortowe hamowanie.
Oczywiście tak małe radiatory nie schłodzą klocków do temperatury otoczenia… Radiator, który znacząco miałby obniżyć temperaturę ważyłby ze 300g i byłby większy od zacisku. Nie mniej jednak żebrowanie jest przemyślane, więc przepływ powietrza przy wyższych prędkościach nie jest bez znaczenia. Może i mały, ale jednak coś daje – fizyka nie pozwala by było inaczej. Pytanie tylko czy jest to tyle, ile deklaruje producent.