Wojna starego z nowym

vb1-armsOd pewnego czasu cały czas piszę o hamulcach rowerowych. Tak jakoś mnie natchnął zakup SLX’ów z radiatorami, że pociągnę temat… Zatem jedziemy… Od zarania dziejów ludzkości (chyba) stary porządek walczył z nowym porządkiem. Dzieje się tak we wszystkich dziedzinach życia. W kwestii rowerów jest tak samo. Fani starej technologi zacięcie walczą z nową. Zastanawiam się czasami z jakiego powodu? Żal, że ich ukochany sprzęt, na który tak ciężko pracowali już jest muzealnym sprzętem? Zazdrość? A może faktycznie nowe wcale nie jest tak dobre jak stare? Nie mam zielonego pojęcia, gdzie leży prawda. Z pewnością gdzieś jest, ale daleko – jak to było w popularnym serialu „Z archiwum X”. Technologia hamulców tarczowych w rowerach jest już praktycznie standardem. Co jakiś czas pojawiają się głosy, że tarcze to „shit” i lepiej mieć dobre v-ki niż podstawowe tarcze. Czy to prawda?

Jakby to ujął mój znajomy z GB – „bullshit marketing”. Co to za sztuka wziąć V-ki z najwyższej półki i porównywać je z najtańszym zestawem tarcz. Żeby porównanie miało sens, należy porównać to, co jest w przeciętnych rowerach, które kupuje przeciętny Kowalski.
W mojej rowerowej historii używałem głównie hamulców cantilever, v-brake i tarcz – na tym zrobiłem największe dystanse. Hamulce canti to prehistoria, więc nie będę o nich opowiadał. Porównam moje (uwaga) subiektywne doświadczenia, dotyczące hamulców typu v-brake i tarcz hydraulicznych.

Koszt systemu.
Podstawowe hamulce typu v-brake są bardzo tanie. Ramiona można nabyć już za kilkadziesiąt złotych, podobnie klamki. Za 200 PLN można mieć wszystko. Jeżeli ktoś chce iść budżetowo, to pewnie zmieści się w jeszcze niższej kwocie. Tarcze hydrauliczne typu „entry level” są wyraźnie droższe. Koszt systemu hydraulicznego to praktycznie dwukrotność poprzedniej kwoty. 400-450 PLN. Z taką sumą należy się liczyć jeżeli chcemy mieć tarczówki. Tutaj koszty są bezdyskusyjne. V-ki na plus.

Koszt utrzymania systemu.
Ile kosztuje nas serwis? Materiały eksploatacyjne w przypadku hydrauliki, to tarcze i okładziny. Standardowe okładziny Shimano B01S to koszt 30 PLN na cały rower. Do tego tarcze 60 PLN. W porównaniu z tym koszt wymiany klocków v-kach to śmieszne pieniądze. Komplet na rower można mieć nawet za 10 PLN. Tutaj jednak trzeba powiedzieć, że wiele osób zapomina, że obręcz koła jest tutaj elementem eksploatacyjnym. Przeciętna obręcz, jeżeli była oszczędzana (miękkie klocki), to dystans 20-30 tyś km – potem trzeba wymienić koło, bo przeplatanie się nie opłaca. Poza tym same klocki do v-ek nie są tak trwałe jak okładziny do tarcz. Według mnie koszt materiałów eksploatacyjnych przesuwa się na korzyść v-ek.
Teraz skupmy się na konserwacji. Tutaj v-ki wyraźnie przegrywają. Aby utrzymać v-ki w wysokiej formie, należy regularnie smarować piwoty, centrować koło, wymieniać linki oraz pancerze i regulować sprzężny (które z czasem ulegają „degradacji” i są co raz trudniejsze w regulacji). Tarcze hydrauliczne są w większości przypadków bezobsługowe i zachowują swoje pierwotne właściwości „z nowości” przez praktycznie całe życie. Płyn należy wymieniać, jeżeli tarcze eksploatowane są intensywnie. Regularne wymienianie płynu przy przeciętnej eksploatacji nie ma najmniejszego sensu.
Zaletą v-ek jest ich prostota. Większość czynności serwisowych można wykonać we własnym zakresie, bez posiadania specjalistycznych narzędzi. W porównaniu z nimi tarcze są nieco bardziej skomplikowane. O ile wymiana okładzin jest prosta, tak bardziej zaawansowane czynności jak skracanie przewodów czy wymiana płynu jest już znacznie trudniejsza do wykonania w domowym zaciszu.

Cechy użytkowe.
Główny parametr, na którym nam zależy, to siła hamowania. I tu niestety typowe v-ki przegrywają z podstawowymi tarczami i to bardzo wyraźnie. Trzeba się niestety z tym pogodzić. Pod tym względem niestety nie ma hamulców lepszych. Większa siła hamowania, zwiększa komfort hamowania w codziennym użytkowaniu roweru, gdyż po prostu nie trzeba tak mocno dusić klamki. Siła hamowania hamulców tarczowych jest mniej podatna na brud i wilgoć niż w przypadku hamulców obręczowych.
Hamulców tarczowych nie dotyczy problem krzywej obręczy. Tarczę jest wykrzywić znacznie trudniej. Ile razy wracałem z ocierającą v-ką po wpadnięciu w dziurę? Co najmniej dwa razy.
Masa. Jeżeli komuś ciąży stalowa śrubka i jest maniakiem lekkości, to z pewnością nie powinien decydować się na tarcze. Zestaw jest dość ciężki, szczególnie systemy „entry level”. Jak w każdej technologii rowerowej, osprzęt może być lekki, ale koszty rosną. Pod tym względem v-ki wygrywają.

Podsumowanie.
Wciąż subiektywnie… Według mnie jedyną znaczącą różnicą jest kosz wejścia w system. Jeżeli budujemy rower budżetowy powinniśmy wybrać stare v-ki. Koszty eksploatacji nie są żadnym argumentem, gdyż w codziennym użytkowaniu rozkładają się na groszowe sprawy, które trudno między sobą porównywać… Cechy użytkowe hamulców tarczowych wyraźnie przeważają nad v-kami.
W przypadku „rewolucji tarczowej” jest to postęp. Konserwatystom należy przypomnieć, że podobne wojny o postęp wybuchały już wcześniej. „Lepsze dobre canti, niż podstawowe v-ki” – mawiano. Jak przesiadłem się z canti, na v-ki, to nie chciałem już wracać – ot co.

Ja w swoich rowerach pozostawiłem hamulce obręczowe tylko w rowerze fitness z dwóch względów: masa oraz wąskie ogumienie, które nie daje wystarczającej przyczepności, by efektywnie korzystać z tarcz. W pozostałych przeszedłem na tarcze, ze względu na siłę hamowania i mniejszy wkład w serwis.

Jeżeli już padło hasło „tarczowej rewolucji” to tarcze zawędrowały także do rowerów szosowych. Tutaj rzeczywiście są bardzo dyskusyjnym rozwiązaniem. Rower szosowy ma tą cechę, że jego opony są bardzo wąskie. 23mm lub nawet 19mm. To typowe ogumienie. Taka opona bardzo kiepsko trzyma się drogi. Hamulce szczękowe posiadają wystarczająco dużo mocy by bez problemu wprowadzić rower w poślizg, nawet na suchym asfalcie. Po co komu więc tarcze? Może to właśnie „bullshit marketing” producentów, żeby sprzedawać droższy produkt…

Jak zawsze zapraszam na
Forum Rowerowe.org

Ten wpis został opublikowany w kategorii Technikalia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.