Niemiecki hełm model M40. Bardzo dobra konstrukcja, kolejna kompilacja wzoru znanego już podczas I wojny światowej, gdzie ten okazał się być najlepszym hełmem. Chronił niemieckiego żołnierza znacznie lepiej niż hełmy alianckie jego przeciwników. Wyobrażam sobie, że ktoś mógłby założyć poniemiecki hełm na rower i w nim jeździć… Nie wyobrażam sobie jednak, aby był to ten oryginał, który w stanie magazynowym jest wart około 6 tyś PLN – czyli znacznie więcej niż przeciętny rower.
Jednak hełm żołnierza nie jest przeznaczony do ochrony głowy przed upadkiem z roweru, tylko przede wszystkim przed odłamkami na polu walki. Na rowerowym polu walki pozostają jednak dedykowane kaski rowerowe.
Jak działa kask rowerowy? Jego rola jest prosta. Ma uderzyć w przeszkodę i przejąć część energii zderzenia. Jak to robi? Jest zbudowany ze specjalnego materiału (zwykle ala styropian), który jest odpowiednio twardy, a przy odpowiednio silnym uderzeniu pęka czy wręcz rozpada się na kawałki. Dzięki temu po zderzeniu ze ścianą boli nas tylko głowa a nie mamy pękniętej czaszki.
Mi kask życia nie uratował, ale kilka razy uchronił głowę przed poważnymi uszkodzeniami – głównie były to gałęzie w lesie. Jeździłem bez kasku znaczną część rowerowego życia, ale stwierdziłem, że limit mojego szczęścia mógł się wyczerpać i zacząłem jeździć. Podobnie jak w przypadku szczepionek, kaski rowerowe mają także swoich zagorzałych przeciwników. Są przytaczane różne badania i dziwne argumenty, typu: kask nie chroni twarzy czy szyi… No trudno. Nie chroni, bo przede wszystkim ma chronić czaszkę. Jak ktoś czuje dyskomfort, że jego twarz nie jest chroniona czy szyja zagrożona, to powinien założyć kask motocyklowy, jednak argumentowanie, że kask rowerowy przynosi więcej szkody niż korzyści… Są teorie, że kierowcy widząc rowerzystę w kasku, są przez to mniej ostrożni w stosunku do rowerzysty… No cóż. Ludzie twierdzą też, że szczepionki szkodzą, a przy okazji zapomnieli co to jest polio lub ospa prawdziwa. Wszelkiego tego typu badania i materiały anty-kaskowe można znaleźć w internecie. Te bzdurne znacznie łatwiej, te z którymi można w ogóle dyskutować znacznie trudniej. Celowo nie podaję do nich linków – google je zna, forum rowerowe też (bo była nie jedna wojna w tym temacie).
Zdarzyło się tak, że zostawiłem mój kask daleko stąd, gdzie poruszam się na co dzień, więc awaryjnie musiałem nabyć drugi. Teoretycznie nie musiałem, bo jeden kask mam, ale to jest to właśnie taki „shtahlhelm”. Pancerny i mało przewiewny. W wysokich (letnich) temperaturach nie nadaje się do użytku. Wybrałem kask budżetowy ze znanej sieci marketów sportowych. Model BTWIN MTB 500 prezentuje się tak:
Cena: 89 PLN. Jak na cenę wykonanie naprawdę niezłe, wygoda też bardzo dobra. Kolor „żarówa”. Miałem ochotę kupić czarny, ale pomyślałem, że taki kolor jednak jest znacznie lepiej widoczny – a na drodze widoczność to podstawa. Wcześniej kupiłem kask w tym samym sklepie. Model 700 opisałem tu. Porównywalnie? Wydaje mi się bardziej przewiewny i lżejszy (choć to może być subiektywne). 700-tka ma tragicznie zaprojektowany daszek. Wpada przez niego za dużo światła. No cóż. W tej cenie nie można mieć wszystkiego. Model 500 polecam jako kask budżetowy. Klasyczny design, wcale nie ustępujący najnowszym modelom z górnej półki.
Oczywiście market rowerowy, o którym mowa nie należy do najtańszych sklepów. Często w dyskontach spożywczych, które sprzedają w zasadzie wszystko można kupić kaski rowerowe. Są tańsze i jeżeli chodzi o design równie ciekawe, powiedziałbym nawet ciekawsze. Potrzebowałem kasku natychmiast – więc nie zastanawiałem się, czy stać mnie będzie potem na wypicie dobrego piwa* (bo tyle mniej więcej wynosi różnica w cenie).
Co cenię w kasku?
- Daszek – im większy tym lepszy, gdyż w przypadku gdy słońce świeci pod pewnymi kątami nie wpada nam pomiędzy okulary przeciwsłoneczne a twarz, dzięki czemu komfort postrzegania znacznie wzrasta. Podczas deszczu daszek chroni częściowo okulary przed opadem i mniej wody dostaje się na szkła – przez co mamy lepszą widoczność. Oczywiście w pewnych przypadkach daszek może stworzyć więcej problemów niż korzyści. Popatrzcie na rower szosowy. Ze względu na bardzo pochyloną sylwetkę daszek może ograniczać pole widzenia, dlatego kaski szosowe zwykle daszków nie posiadają.
- Wentylacja – logiczne. Im lepsza wentylacja tym większy komfort jazdy.
- Widoczność – im bardziej „żarówiasty” tym lepiej. Niektóre kaski są malowane farbą fluo, niektóre mają naklejki odblaskowe. Może w przypadku śmigania po leśnych ścieżkach widoczność nie jest szczególnie istotna, ale w przypadku dróg publicznych i przestrzeni miejskich jest to bardzo ważne.
- Ochrona – często kaski rozbudowane są o część chroniącą część potyliczną. Taki jest lepszy, ale można się spodziewać, że będzie nieco mniej przewiewny. Podstawowy stopień ochrony zapewnia kask każdy. Oczywiście jeżeli uprawiamy agresywny sport, typu downhill należy wybrać kask pełny, czyli także taki chroniący część twarzową.
Jak wspomniałem wcześniej w swojej szafie mam też „shtahlhelm”.
Uvex HLMT 5. Jako kas miejski idealny. Jednak dość ciężki w porównaniu z kaskiem mtb. Przede wszystkim jego wadą jest słaba wentylacja – ale coś za coś. Zapewnia komfort termiczny w niskich temperaturach. Powyżej 15 stopni wyczuwalny jest już dyskomfort. Wysoki poziom bezpieczeństwa, większy zapewnia już tylko pełny kask.
Jak wybrać kask? Hmmm… Teorii jest wiele. Niektórzy twierdzą, że nie należy kupować kasków przez internet, gdyż nie da się stwierdzić czy kask dobrze leży. Ja kupiłem kask przez internet dwa razy i dwa razy właściwie dobrałem rozmiar. Należy po prostu właściwie zmierzyć obwód głowy i wybrać taki rozmiar, aby nasz obwód był w połowie zakresu regulacji. Można być praktycznie w 100% pewnym, że wybrany rozmiar będzie tym właściwym. Pewien dylemat zaczyna się, gdy z rozmiarem głowy trafiamy dokładnie na granicę rozmiarów. No cóż. Ja na to receptury nie mam. Wtedy rzeczywiście można pójść do sklepu i spróbować na sobie.
Po zakupie kasku należy jeszcze właściwie wyregulować paski.
Powyższy rysunek prezentuje, jak powinien leżeć prawidłowo założony kask. Paski i regulację obwodu głowy należy dobrać tak, aby kask nie przemieszczał się swobodnie po głowie. Paski nie powinny być napięte, gdyż będzie to sprawiało nam dyskomfort. Muszą być dobrane tak, aby przy zamkniętych ustach paska podbródkowego nie dawało się przełożyć przed brodę. W przeciwnym wypadku w sytuacji awaryjnej kask nie będzie spełniał swojej roli.
Na koniec. To, że przez ostatnie 20 lat jeździliście bez kasku i nic Wam się nie stało, to nie oznacza, że dzisiaj też nic się nie stanie. Bardzo dużo ludzi wychodzi z takiego założenia, a jak sam się ostatnio przekonałem jest ono bardzo nieprawdziwe.