No i wreszcie mamy wiosnę. Zimowa kurtka powędrowała do szafy, a wyjęte zostały „rękawiczki”… Jeszcze tydzień temu leżał wszędzie śnieg. Dzisiaj jest co najwyżej woda. Gdzie nie gdzie są jeszcze nieśmiałe kupki śniegu pozostałe po wielkich przydrożnych zaspach. Na szczęście to już koniec. Zima raczej nie powróci. Trzeba pomyśleć o zmianie pedałów na coś lepiej pasującego do „rękawiczek”.
Pierwszy ciepły dzień i Veturilo wyjechało na miasto. I mówiąc „Veturilo” nie mam na myśli rowerów, tylko rowerzystów, którzy bardzo kiepsko panują nad rowerem. Byłem dzisiaj świadkiem następującej sytuacji. Starsza pani w wieku około 60 jechała nie za szybko chodnikiem przy sklepie na skrzyżowaniu Radiowa/Kaliskiego. Ze sklepu wyszedł mężczyzna i zaczął iść w jej kierunku. Jest tam dość wąsko. Pani generalnie nie reaguje na fakt, że na chodniku pojawił się pieszy, tylko jedzie dalej, prosto na niego. No i po chwili zaczęło się robić gorąco, bo ledwie się wyminęli. Pani rowerzystka dość mocno się sfrustrowała… Nie wiem czym. Faktem, że ktoś śmiał stanąć jej na drodze, czy faktem, że zupełnie nie kontroluje pojazdu, którym się porusza… Kilkaset metrów wcześniej. Troje młodych jedzie sobie ścieżką… Oczywiście całą szerokością – no bo jakby inaczej. Z naprzeciwka jedzie rowerzysta…. Nie dość, że mało nie doszło do zderzenia, to jeszcze gość jadący lewą stroną miał jakieś pretensje… Na ulicy Kartezjusza dwoje młodych na rowerkach Veturilo jedzie całą szerokością pasa. Ich szczęście – ruch jest tam znikomy, więc ruchu nie blokowali…. Mam wrażenie, że ludzie jeszcze nie przebudzili ze snu zimowego…