Gęsina…

ges

Rys. 1. Gęś domowa

Teatrzyk „Zielona Gęś” przedstawia… Pierś z gęsi w winie. Pierwszy raz w życiu jem tego ptaszka. Pierś zakupiona w Lidlu. I tutaj się rozczarowałem, bo myślałem, że będzie to filet – przynajmniej tak wyglądało to w pudełku. Niestety. Pierś była cała, czyli z korpusem. Trzeba się trochę nagimnastykować, aby to wyfiletować. Straty też się nieuniknione. Zostają tzw „polędwiczki”. Ale jeżeli ktoś robi zupy, to z takich pozostałości można pewnie zrobić wywar. Tak też poczyniłem, bo szkoda byłoby wyrzucić te okrawki, które pozostały na kości.
Bardzo popularnym przepisem na jest gęś w jabłkach lub pomarańczach. Ja jednak poszedłem w sobie znanym kierunku z pewną winną modyfikacją. Problem w tym, że nie jestem sommelierem i nie wiem czy dobrałem odpowiednie wino.

  • Dwie piersi z gęsi
  • 500 ml wytrawnego wina czerwonego
  • 100 ml miodu spadziowego
  • 100 ml oliwy z oliwek
  • Dwie główki czosnku
  • Duża garść majeranku
  • Duża garść rozmarynu
  • Pieprz
  • Czerwona papryka
  • Ziele angielskie
  • List laurowy
  • Sól
CAM00231

Rys. 2. Pierś wyjęta z marynaty, ułożona skórą do blachy.

Jak powiedziałem w sklepie: „czerwone wytrawne do marynaty” to dostałem Hardys Bin 343 Cabernet Shiraz. Hmmm… Smak co najmniej dziwny. Wino bardzo aromatyczne i mocnawe. Do picia nie polecam, ale może do marynaty się nada. Tak też poczyniłem. Po wymieszaniu marynata miała taki jakiś dziwny zapach… Takie mocne winogrono z nutą wiśni… Coś w ten deseń. Bardzo wyczuwalny jest czosnek, szczególnie dnia następnego. Trochę za dużo czosnku. Dla tych, którzy go nie lubią wystarczy w zupełności jedna główka na taką ilość mięsa. Standardowo – przed pieczeniem mięso trzeba odsączyć z marynaty.

CAM00236

Rys. 3. Gęś po upieczeniu.

Piekłem w 150 stopniach przez 1h20min. Trochę za długo, ale przy poprzednim „kaczym” rozdaniu mięso wyszło trochę za twarde. Mimo nie do końca przyjemnego zapachu marynaty mięso jest bardzo dobre. Ale to tak jest w przypadku moich przepisów. Marynata zwykle śmierdzi podczas pieczenia (np ocet), a wersja finalna jest zupełnie inna. Jedyne co nie wypaliło to skóra. Nie jest chrupiąca, dość gruba, więc niektórym taka wersja może nie smakować. Następnym razem odwrócę zarówno kaczkę i gęś skórą do wierzchu. Powinna zrobić się chrupiąca.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchnia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.