Pół gulasz, pół zupa

turystyka-40Sorry! Taki mamy klimat. Zamiast na rowerze jeżdżę na trenażerze. Staram się kręcić po 30-40 minut dziennie, ale nie zawsze wychodzi. Często wracam dość zmęczony z pracy i po 20 minutach kręcenia nie daję już rady.
Posiadam trenażer Tacx Sirus. Tej zimy do trenażera zaadoptowałem szosówkę. I tu mała ciekawostka. Dla opon 700×23, adapter ledwie łapie oponę. Śruba regulacji jest za krótka. Problemów nie ma, ale śruba odkręcona jest do końca, a opona musi mieć wysokie ciśnienie. No cóż. Da się kręcić bez problemu, więc kręcę… Tematów rowerowych zbyt wiele nie ma. TrekNiner stanął. Czekał na koła już ponad miesiąc. Słabo trochę. Obsługa z CentrumRowerowe.com zapewniała mnie, że w zeszłym tygodniu będę miał koła – niestety cisza. Zapłaciłem 150 PLN zaliczki… W sumie nie spieszy mi się, ale jednak…

No to co? Gotujemy. W zeszłym tygodniu zrobiłem sobie potrawkę:

  • podudzia z kurczaka bez kości
  • włoszczyzna
  • kostka rosołowa
  • dwie papryki czerwone
  • dwie papryki zielone ostre
  • paczka pieczarek
  • duuuża cebula
  • magiczny składni
  • pieprz
  • suszone jalapeno
  • pesto czerwone (pół słoiczka)
  • śmietana 12%

Standardowo. Włoszczyzna ugotowana (z magicznym składnikiem) i zblendowana. Do tego posiekałem pozostałe rzeczy i poddusiłem. Na koniec podudzia z kurczaka pociąłem na 3 części każde i wrzuciłem na kilkanaście minut, aby mięso jedynie się delikatnie ugotowało w niskiej temperaturze. Drobiu nie można gotować długo, bo będzie suche i nic nie warte. Przyprawiłem, zalałem śmietaną i voilà. Pół gulasz, pół zupa. Sporo papryki, trochę cebuli, pieczarki.

No i teraz co to jest magiczny składnik… Piekliście kiedyś mięso typu karkówka lub boczek? Jeżeli robicie to w rękawie i tego mięsa jest dużo (np na święta) z mięsa wycieka „woda”. Ta woda to nic innego niż soki. Coś cudownego. Moja mama (ja też), zawsze to zbiera do miseczki i odstawia do stężenia. Powstaje galaretka, często z dużą ilością tłuszczu. Po stężeniu tłuszcz można usunąć – albo wykorzystać – co kto lubi. Galaretka często jest bardzo słona więc do jedzenia się nie nadaje (choć ja bardzo lubię), ale jest to rewelacyjna baza do sosów (zamiast kostki rosołowej). Dostałem jakiś czas temu słoik takiej galaretki. Wywaliłem tłuszcz z wierzchu, a galaretkę wrzuciłem do potrawy. Z ilości składników jedzenia wyszło na tydzień. Nie musiałem korzystać z kateringu w pracy, który nie jest zbyt dobry… (bardzo tłusty).

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchnia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.