Back to black

Dzisiaj wróciłem po raz drugi na czarny szlak…

 

W forcie Radiowo można znaleźć stare umocnienia. Szkoda, ze fort trafił w prywatne ręce. Byłem tam tylko raz. Następnego roku pocałowałem już bramę…

 

To mi się chyba nigdy nie znudzi…

 

Czarny szlak to jeden z najdłuższych szlaków dostępnych dla przeciętnego zjadacza rowerów. Jest to kilkanaście km – w zależności od wersji. Na początku jest łatwy, można go pokonać zwykłym rowerem. Potem dopiero zaczyna robić się „ciekawie” (za Sierakowem), bo na szlaku pojawia się piasek. Przyjemne dla bosych stóp, dla roweru trochę mniej. Jednak ku mojemu zdziwieniu ludzie jeżdżą zwykłymi rowerami. To tak w kontekście, że miejski sobie nie poradzi…

 

Twórczość…

 

Jezioro? Staw? Mokradło?

 

Mostek, który jest częścią szlaku. Muszę przyjechać tu zimą.

 

Sieraków. Koniec miejscowości. Zastanawiam się dla kogo ten znak, skoro droga też się kończy.

 

Pomnik ku czci żołnierzy AK.

 

Temperatura przyjemna jak na ostatnie upały. Brak słońca. Chłodniej. Trochę gorzej z punktu widzenia zdjęć. Wysokie ISO, szumy. Z resztą o czym my mówimy. XP30 to nie jest aparat…

Wideo z dzisiejszego wypadu. W Kampinosie upolowałem motocyklistę crossowego. Chyba nie bardzo spodobało mu się, że ktoś go filmuje. W sumie jeździ nie do końca legalnie. Do parku narodowego nie można wjeżdżać motorem czy quadem. Ciekawe czy ta linia wysokiego napięcia jest jeszcze w granicy parku, czy poza nim.

 

Żeby nie było… Rower też rozjeżdża park narodowy. Ale jakby nie patrzeć trochę ciszej i mniej brutalnie…

Ten wpis został opublikowany w kategorii W trasie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.