Mimo, że jeszcze odczuwam jakieś niedogodności związane z kręgosłupem (rano, gdy wstaję), to jednak zdecydowałem się w piątek rano na to, żeby wreszcie ruszyć się z miejsca i zacząć biegać. Wstałem o godzinie 6:00. Standardowo trochę zjadłem (może za mało), wypiłem małą czarną i poczekałem aż organizm się obudzi. Ubrałem się w to co kupiłem wcześniej. Do spodni dołożyłem jeszcze lekką bieliznę termo (na rower trochę za cienką). Bez planu, bez celu – pobiegłem – a niech się dzieje.
Pierwszy odcinek około 1500m. Szacunek. Nie myślałem, że tyle wytrzymam. Potem już niestety zaczął się przebieg prostokątny, bo musiałem robić krótkie odpoczynki. Po około 3,5km stwierdziłem, że jednak to są już „wszystkie pieniądze” i dałem spokój. Wyszło naprawdę nieźle jak na pierwszy raz – tak sądzę.
Dzisiaj mam takie zakwasy mam takie, jakich najstarsi górale nie pamiętają. Z tego względu następny bieg pewnie zbyt szybko się nie odbędzie. Można powiedzieć, że pierwszy raz był na próbę, żeby spróbować czym się dysponuję. Z jednej strony pewne rozczarowanie, bo myślałem, że będzie nieco lżej. Z drugiej pozytywne zaskoczenie, bo obawiałem się, że będzie tak, jak zanim wróciłem na rower – czyli nie byłem w stanie przebiec 400m. Zatem forma rowerowa przełożyła się trochę na bieganie.
W piątek po pracy poszedłem do sklepu dla sportowych bohaterów w swoich domach i kupiłem cienką czapkę. Rowerowa się nie nadaje. Jest za gruba. Membrana spowodowała, że bardzo szybko stała się mokra.
Jakie plany? Najpierw masa potem rzeźba… Krótki dystans do 2km max, żeby się rozbiegać. Dłuższe dystanse przyjdą z czasem.
Jaka średnia? Ja zaczynałem z planem z tej strony http://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=547 i bardzo bardzo polecam(zaczynałem od 3 tygodnia). Podobno najważniejsze w początkującym bieganiu to nie przesadzać bo może się to źle skończyć. Taki przerywany plan pozwoli ci przygotować organizm do ciągłego długotrwałego wysiłku i z własnego doświadczenia powiem że bardzo fajnie przechodzi się z tygodnia na tydzień.
Statystyka odcinka wypadła następująco:
ja po 1,5 tyg olałem plany i biegałem po swojemu. po 5-6 tyg. biegałem bez problemu 30 min.