To najdłuższa jak dotąd wycieczka bez odpoczynku dłuższego niż 10 minut. 79 km. Warszawa—>Łomianki—>Dziekanów Polski–>Czosnów–>Modlin (i z powrotem). Polecam ten odcinek wszystkim, którzy nie lubią walczyć z samochodami o życie. Pomiędzy Łomiankami a Czosnowem jest bardzo długi prosty i przede wszystkim spokojny odcinek. No, ale zacznijmy wszystko od początku. Generalnie nie miałem pomysłu na dzisiejszą wycieczkę. Wstępnie chciałem pojechać do Jabłonnej, ale chciałem także zwiedzić Łomianki od strony Wisły. Zatem padło na Łomianki.
Standardowa trasa z Bemowa do Łomianek przez Estrady. No i miałem przykrość trafić na autobusiarza, który nie lubi rowerzystów. Pierwszy raz wyminął mnie na Nocznickiego, przejeżdżając dość blisko mnie – no bo trzeba się na trzeciego zmieścić… Potem minął mnie na Wółczyńskiej, ale to już było specjalnie po chamsku. Ulica pusta, a koleś wyminął mnie tak, że mną zabujało… Kwalifikowało się to, do zrobienia fotki numeru bocznego i zgłoszenia do ZTM’u. Mściwy nie jestem, więc sobie odpuściłem, ale żałuję teraz trochę, że jednak nie podjechałem na tą pętlę. Bo mi może nic się nie stało, ale kolejna ofiara „miłośnika rowerzystów” może dostać się pod koła… No cóż. Następnym razem nie będzie miłosierdzia…
Pierwszy przystanek w Łomiankach Dolnych. Bardzo miła okolica, aczkolwiek w samych Łomiankach sporo ruchu.
Oczywiście zostawiłem tam swój odcisk w błotku. Nigdy nie mogę się powstrzymać…
Nie wiem jak nazywa się ta rzeczka przepływająca przez Łomianki, ale wygląda na dość zapuszczoną… Choć w sumie to jest zaleta, że człowiek nie próbuje ingerować w środowisko. W sumie tak powinno być.
I to jest właśnie droga, o której wspominałem na początku. Długa, prosta i spokojna. Rewelacyjna. Chyba będzie to moja druga ulubiona trasa na dłuższe wypady.
Kościół w Łomnej.
Praktycznie w połowie drogi. Zjechałem na jakiś dziki tor przeszkód, na którym było pełno opon. Tutaj autoportret na postoju. Rower stał pod wierzbami, które bardzo mocno płakały… Tragedia. Ten sok jest bardzo trudny do wytarcia. To nie jest woda…
Były kałuże więc oczywiście nie mogłem się powstrzymać…
Tory kolejowe do Modlina. Miasto się nie rozwinęło za bardzo, ale infrastruktura coraz lepsza…
No i to jest to, za co lubię Modlin. Twierdza i rzeka Narew. Niestety nie da się tego przedstawić na zdjęciu takim kiepskim aparatem i obiektywem…
No i kompletnie nie planowana, wisienka na dzisiejszym torcie. Twierdza Modlin zdobyta! Zwiedzałem ją parę dłuuuugich lat temu, jeszcze za czasów studenckich. I stwierdzę, że nie warto tego robić na własną rękę. My jako grupa załatwiliśmy sobie przewodnika. Był nim jakiś wojskowy z jednostki. Wziął wtedy od nas 150 czy 200 PLN, ale to było 4 godziny zwiedzania i ciekawych atrakcji, których zwykli turyści nie mogą zobaczyć. Byłem np w części, gdzie jeszcze w latach komuny było więzienie… Byłem w podziemnych tunelach, które są pod całą twierdzą…