Stwierdziłem, że wypadałoby wreszcie umyć rower i napęd. W takim celu jak zawsze (od ponad roku chyba) udałem się na myjnię samochodową. Historie o wymywaniu smaru z łożysk można dopisać jako kolejny rozdział do „Mitologii” Parandowskiego. Dlaczego tak twierdzę? Zimą próbowałem serwisować piastę Novatec’a i przez przypadek otworzyłem łożysko maszynowe, które umieszczone jest w miejscu, które idzie na pierwszy ogień podczas mycia. Byłem zaskoczony nie tylko tym, że smar tam ciągle jest, ale zaskoczyła mnie jakość tego smaru (prawie nówka sztuka, nie śmigana). Piasta ma ponad 6000 przebiegu. Ale, żeby nie było…Na wymywanie smaru narażony jest przede wszystkim bębenek, bo on nie jest szczelny oraz pedały, które mają nieuszczelnione łożyska (więc w tych miejscach trzeba ostrożnie). That’s all folks!
Wracając do myjni… Przy stacji BP, na której się stołuję, była zawsze myjnia automatyczna, która była oddzielnym podmiotem. Od chyba dwóch czy trzech lat BP postawiło swoją myjnię ręczną. Właścicielowi gul skoczył, bo stracił klientów więc zainwestował w nowy automat. Wojna poszła na całego, bo BP także zmodernizowało system. Ciśnienie jest chyba większe lub dają więcej detergentu, gdyż nigdy jeszcze nie wyjechałem z tak czystym napędem.
Dolne kółko przerzutki jak i górne były jak zwykle zawalone smarem (podlałem olejem bez wyczyszczenia napędu i wytarcia łańcucha). Kaseta czyta (ale szczególnie brudna nie była) no i przednia tarcza. Według mnie lśni. Wystarczy doczyścić kółka, założyć łańcuch i jechać. Wadą modernizacji jest z pewnością jedna rzecz na niekorzyść klienta. 45 sekund kosztuje 1 PLN, ale czas jest liczony od pierwszego użycia lancy (bez względu czy pracuje czy nie). W poprzednim systemie płaciło się za czas pracy lancy.
Mały update na temat myjni. Dzisiaj poszedłem z MTB na myjnie i przyjrzałem się temu „automatykowi”. Niestety. Zielony kolor zdradził, że mały biznes splajtował, a BP przejęło budynek i do myjni ręcznej dołożyło automatyczną.
