Znów powróciłem na stare śmieci. Powiat przasnyski polecam każdemu. Dużo spokojnych tras, głównie do jazdy trekingowej, ale dla XC też się coś znajdzie. Tym razem wycieczka w okolice wsi Osówiec Szlachecki. W sumie nie ma tam szczególnych atrakcji, ale jak na okolice, to widoki bardzo ładne. Szczególnie, gdy się komuś uda wdrapać na tamtejsze wzgórza. Przejechaliśmy się przez las niemalże „na krechę”. Ktoś urządził sobie trasę do FR. Stan trasy jednak pozostawiał wiele do życzenia. Oczywiście z moimi umiejętnościami nie odważyłem się nią zjechać, tym bardziej, że po drodze była niezła „hopka”. Trasa niby krótka, niby długa – wyglądała tak.
Jak widać wokół Przasnysza jest sporo zielonego. Niestety także sporo piasku – jak wspominałem we wcześniejszym wpisie. A tak prezentuje się pejzaż z jednego ze wzgórz.
A to dowód na to, że Ruskie nie tylko na Ukrainę wchodzą… Co to jest? Bóg jeden raczy wiedzieć. Niby cyrylicę znam. Skrzynka wygląda na wojskową i nie jakoś szczególnie starą.
To pewnie ruski zwiad wylądował w tej skrzyni 😀
Przecie widać, że to „eksport”. Oby nie zielonych ludzików 😀
Swoją drogą, świetna ta panorama. Ja sam zastanawiam się, czy nie pchnąć lustra i nie kupić jakiegoś znacznie zdatniejszego na rower kompakcika.