Ja nie zamarzłem… rower już tak.

Jak wyjechałem było około -7 w mieście. W połowie trasy czułem że zaczyna robić się „chłodno”, ale nie myślałem, że taż tak chłodno, żeby odczuwać aż tak duży opór. Na biegu, który zwykle jest za lekki byłem ledwie w stanie jechać. Wniosek? -5 stopni max. Potem już zaczynają się problemy sprzętowe.

Ten wpis został opublikowany w kategorii W trasie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.