Postanowiłem zdemontować SPD i na jakiś czas wrócić do platform. Powody są dwa. Treking wciąż wisi na stojaku serwisowym, bo przerzutki jeszcze nie przyszły i w tym tygodniu już nie przyjdą – obstawiam drugi tydzień do pracy na MTB. Drugi powód. Wybieram się w sobotę na dłuższą wycieczkę. Prognozy są bardzo optymistyczne, ciepło – nawet ciutkę za ciepło. W SPD będzie niewygodnie i zbyt gorąco. Zatrzaski są dobre na krótki wypad w teren. Nie jadę nie wiadomo gdzie. Prawdopodobnie nie przydadzą mi się tam – więc „paszli”. Z rogu obfitości wygrzebałem stare platformy, które były zamontowane oryginalnie. Przydałoby się im smarowanie, ale nie ma czasu…
Wczoraj zmieniłem łańcuch na nowy i nie jestem do końca kontent z kultury pracy napędu. Generalnie nie jest źle, ale wydaje mi się, że kaseta jest już na granicy przyjęcia nowego łańcucha. Jedna z koronek, na której jeździłem najwięcej przy depnięciu przeskakuje i to dość mocno. Nie wiem, czy łańcuch ułoży się na tym przełożeniu. Na pozostałych – jest ok. Generalnie podjąłem decyzję, że to będzie ostatni łańcuch na tej kasecie. Jeżeli się ułoży, to parafrazując Franza Mauera, będę jeździł bezapelacyjnie do samego końca – jego lub jej.
A tak wygląda kaseta tej samej klasy zdjęta z roweru trekingowego. Teoretycznie jeszcze nie przeskakuje, więc można było jeździć. Jak myślicie. Ile jeszcze mogła przejechać?