XX KJS św. Krzystofa. Niedziela… Na szczęście nie było słonecznie. Chłodno, ale prawdę mówiąc pogoda wymarzona do jazdy. Byłem nieco w stresie, gdyż kilka tygodni wcześniej dałem tragiczny popis na treningu. Nie dawałem sobie rady z prowadzeniem z mapy bez wcześniejszego przygotowania. Dlatego dochodzę do wniosku, że podstawowym sukcesem w dobrym pilotowaniu jest przygotowanie się do jazdy – czyli nauczenie się trasy na pamięć. Tak też zrobiłem.
Biorąc pod uwagę, że zakręty wkułem na pamięć, tak, że mógłbym wyrecytować je w nocy o północy, to nie obeszło się bez drobnych wahnięć. Najgorzej wypadł nam odcinek Sz-1, gdyż ze względu na niejednoznaczność mapy (która została dopiero wyjaśniona później – przy biernej reakcji organizatorów) pojechaliśmy o jedno okrążenie za dużo (jak kilka innych załóg). Drugi przejazd tego samego odcinka też nie wypadł zbyt dobrze. W sumie najlepiej pojechaliśmy próbę Sz-8, której się najbardziej obawiałem. Gdy zobaczyłem on board, to byłem zaskoczony, że jechaliśmy tak szybko. W środku wygląda to zupełnie inaczej.
Wydaje mi się, że wszyscy uliczni ścigacze mają kompleks małego siurka. Na ulicy objechać wszystkie samochody to nie sztuka. Natomiast wiem czemu takie osobniki nie pojawiają się na rajdach – nawet o marchewkę – jak KJS. Tam już nie da się objechać wszystkiego co się rusza. Często trzeba stanąć przed faktem, że nie jest się pierwszym tylko ostatnim, wielu rzeczy się nie umie i nie wie oraz popełniło się wiele błędów. Niektórzy nie potrafią tego znieść…
Trochę zdjęć. Kilka wykonane z mojej komórki, trzy profesjonalnie wykonane przez Daniela Chojeckiego.
Trochę multimediów…
XX KJS św. Krzystofa 2014 (autor: Rzoooq)
XX KJS św. Krzystofa – Sz-8
XX KJS św. Krzystofa – Sz-7
XX KJS św. Krzystofa – Sz-2