Jakiś czas temu (w sumie to w zeszłym roku) bębenek zaczął wydawać niepokojące dźwięki. Podjąłem próbę jego otwarcia za pomocą narzędzia do rozkręcania bębenków Schimano, jednak poległem w boju. Jeździłem dalej, ale bębenek z dnia na dzień pracował coraz głośniej. Po wymianie napędu zaczęły się dziwne strzały. Teorie są dwie. Bębenek albo łańcuch. Dzisiaj podjąłem próbę wybicia drugiego łożyska i odkręcenia bębenka. Udało się. Ale co z tego, skoro i tak go nie mogę otworzyć.
Szukając sposobu na otwarcie go znalazłem artykuł ParkTool’a, który mnie zaskoczył. Rekomendowali nie otwieranie bębenka… Łot? Metoda jest następująca:
- Odkręcamy bębenek i zdejmujemy uszczelkę od strony piasty.
- Płuczemy dokładnie bębenek w benzynie.
- Suszymy bębenek (np sprężonym powietrzem).
- Zalewamy bębenek ciekłym lubrykantem.
Fin. Metoda wydała mi się absurdalna, bo nie da się wyczyścić go dokładnie. Ale w moim przypadku chyba jedyna możliwa, więc stwierdziłem, że ją zastosuję. Zastanawiałem się, czy dam radę odkręcić bębenek, skoro nie dałem rady go otworzyć. O dziwo poszedł bardzo łatwo. Gwint normalny, prawy. Zdjąłem uszczelkę i tyle. Przy okazji postanowiłem przemyć i nasmarować łożyska. Generalnie są już zużyte, wiele im to nie pomoże, ale popracują jeszcze trochę, zanim przyjdą nowe.
Bębenek wymyłem wraz z łożyskami. Benzyna nie miało koloru brudnego smaru, a kolor rdzy. Działo się w środku… Oj działo. Po myciu bębenek ostawiłem, aby sobie spokojnie wysechł. Kupiłem najgęstszy łatwo dostępny na rynku olej przekładniowy 85W-140 (dowolnego producenta). Rzeczywiście jest bardzo gęsty. Spokojnie nadaje się do smarowania łańcucha. Wziąłem strzykawkę i odmierzyłem prawie całą. Bębenek zalałem dwukrotnie po 2ml, czyli łącznie 4ml. Jest to stanowczo za dużo, więc trzeba odstawić bębenek na jakiś czas, aby nadmiar z niego wyciekł i a w trakcie przelewania dokładnie wypełnił wszystkie szczeliny.
Efekt? Bardzo ciekawy. Bębenek jest bardzo cichy, prawie nie słyszalny. Sporo oleju zostało w środku. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu i jak olej będzie opierał się myciu na myjni. Z łożysk jestem trochę mniej zadowolony. Przesmarowanie ich smarem litowym w areozolu niewiele pomogło. Smar jest trochę za rzadki, więc podejrzewam, że długo tam nie posiedzi. Ale zamówiłem już nowe, więc nie muszą trwać długo. Stare były marki NBK, czy nie takie ostatnie (8 PLN/szt). Zamówiłem łożyska FAG w tej samej cenie.
Zapewne nie mogłeś otworzyć bębenka bo nie poluzowałeś śruby trzymającej go, w niektórych piastach dociska ona miskę którą odkręcasz.
Ciche cykanie bębenka nie jest dobrym prognostykiem, jeśli olej pokleił ci zapadki to prędzej czy później coś nie załapie i pokruszysz pieski.
Nie obawiam się. Jak narazie nie widzę innych skutków niż pozytywne. Strzelania nie ma. Bębenek pracuje równo i bez problemów. Przepuszczania nie obserwuję, co się zdarzało. Przejechane już ponad 150 km. Bębenek ma ponad 10 tys. Nie było mu lekko.
Wydaje mi się, że dużo bardziej problematyczne jest zapychanie bębenka smarem stałym typu łt-43, ale praktykowałem kilkukrotnie bez negatywnych skutków.
Na koniec dopiszę, że bębenek ma do końca żywota bliżej niż dalej, więc tak czy inaczej postanowiłem nabyć nową piastę i potraktować ją jako dawcę nowych części, a korpus pójdzie na żyletki.
Serwus
Moglbys sprobowac po prostu kapieli w oleju, podobnej do tej jaka robi sie z mechanizmami piast planetarnych (np nexusa), choc pewnie zuzyloby sie wiecej „lubrykantu” 😉
pzdrower
Ja robię podobnie ale z użyciem Ipone Sand Chain, jak odparuje to tworzy wodoodporną warstwę. Wycisza wolnobieg i bębenek.
Wolnobiegi nie są uszczelnione, to w/w sprawdza się rewelacyjnie.