Czarny półksiężyc

20140719_094834Oryginalne błotniki z Trans Alp’a poszły na śmietnik. Niestety nie wytrzymały próby czasu. Tylny błotnik miał bardzo ciekawe rozwiązanie. Wewnątrz były zatopione przewodzący materiał, dzięki czemu nie trzeba było ciągnąć przewodu przez mocowanie błotnika czy bagażnika. To padło najszybciej. Pierwsza ścieżka chyba jakoś po roku użytkowania. Zrobiłem obejście. W tym roku padła druga. Może nie padła do końca, ale wykazywała sporą rezystancję. Również zrobiłem obejście.

Ale to nie wszystko. Błotniki były z tworzywa sztucznego. Niestety pod wpływem warunków atmosferycznych – rower spędza dużo czasu na mrozie i w słońcu – tworzywo się nieco zdeformowało błotnik zaczął się wyginać. Nie byłby to problem, gdybym nie miał opon 2.0″. Próbowałem wyginać, odginać, ale niestety był coraz większy problem z ustawieniem błotników tak, by nie ocierały o oponę. Podczas tych ustawień urwałem mocowanie z tyłu oraz z przodu. Z przodu dało się skleić, z tyłu po pewnym czasie puściło. Skleiłem raz, drugi, trzeci. Za czwartym razem ściągnąłem cienkim drutem i taśmą „hamerykańską”. Ale wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, jak zaczną się problemy.

Zatem nabyłem te same błotniki, co do projektu TrekNiner, tylko że ciut wąższe. 53mm, szersze o 5mm od oryginalnych. SKS Bluemels.

Bardzo podoba mi się system mocowania. Drut przewleka się przez śrubkę, którą się następnie dokręca. Dzięki temu można solidnie i niezależnie ustawić mocowanie po każdej ze stron. System może wygodny do regulacji, ale żeby go zamontować, to trzeba beczkę soli zjeść. Śrubki są krótkie, blaszki mocowania słabo wygięte. Trzeba mieć niezłą parę w palcach. Problem pojawił się z przodu. Druty są za długie, aby zamocować je do amortyzatora w sposób, jaki przewidział producent. Widać to na pierwszym zdjęciu. Plastikowe elementy przykleiłem, żeby nie pokaleczyć się o drut – gdyby odpukać coś… Mogłem teoretycznie przyciąć, ale o 22:00 już mi się nie chciało tego robić.

Do błotników dokupiłem dodatkowe chlapacze, gdyż w zestawie nie ma żadnych chlapaczy. Trzeba je kupić oddzielnie, więc zestaw nie wychodzi tak tanio. Dodatkowo, żeby je zamontować, trzeba posiadać wiertarkę – producent nie przewidział otworu montażowego w błotniku.

Ufff… Jak do tej pory sprawują się dobrze. Nie było jeszcze jazdy w deszczu, ale podejrzewam, że ta niebawem. Prognozy na najbliższe dni są deszczowe.

Jak ja nie lubię poniedziałku… Nie dość, że zgubiłem niedokręconą śrubkę od mocowania błotnika, to jeszcze złamałem okulary. Próbowałem je skleić, ale klej (jakiś Patex) nie bardzo chce trzymać ten materiał (elastyczne tworzywo). Na szczęście okularów u mnie dostatek i mam w czym jeździć. Niestety są to UVEX I-VO, które nie są zbyt wygodne. Model, który połamałem, to UVEX Racer. Niestety już nie produkowany. Zatem nie dostanę oprawki ani szyby nie będą do niczego pasować. Zaczynam przeglądać, to co Alledrogo oferuje. Podstawowe kryterium – wygoda na nosie i białe oprawki.

Moi faworyci: Lozano LZ-108, Uvex SGL 103, Accent Tempest. A co Wy byście wybrali? Może jakieś inne propozycje?

Jak zawsze zapraszam na
Forum Rowerowe.org

Ten wpis został opublikowany w kategorii Akcesoria i osprzęt. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Czarny półksiężyc

  1. Klient pisze:

    Witam forumowiczów mam model z Lozano LZ-110 bardzo podobny do modelu Lozano LZ-108, również posiada szkła wymienne ja jestem zadowolony więc polecam.

  2. mazdac pisze:

    „Druty są za długie, aby zamocować je do amortyzatora w sposób, jaki przewidział producent. ”
    cholera, a ja myślałem, że to jedynie mój rower jest taki „nietypowy” (batavus chayenne i żeby było śmieszniej ze sztywnym widelcem).
    Szkoda, że taki problem z częściami i standaryzacją części jest w SKS :/ każdy model ma często inny sposób mocowania i kupno w razie awarii jest bardzo utrudnione.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.