Zabezpieczamy rower – błędy koncepcyjne

Bike-theft-in-London-002Co jakiś czas przez forum przetaczają się wątki na temat rowerowych zabezpieczeń. Użytkownicy głównie dyskutują nad tym, jakie zabezpieczenie jest lepsze w danej cenie. Czy firma X, Y a może i Z. Mało kto podejmuje temat samej koncepcji zabezpieczenia roweru. Często wierzymy, że im droższe zabezpieczenie, tym lepsze i wydanie kilkuset PLN na łańcuch czy U-lock załatwi sprawę. Zauważyłem, że bardzo często nie zadajemy pytania – Czy da się zabezpieczyć rower (w danej sytuacji)? Nie sztuka jest także kupić 5 kg łańcucha o grubości 12mm. Wystarczy zaczepić tym łańcuchem rower za koło i łańcuch będzie przedstawiał sobą wartość taką jak 5mm linka z hipermarketu.

Czego nie da się sensownie zabezpieczyć? Drogie rowery. Już kilka razy spotkałem się z sytuacją, że ktoś chce dojeżdżać do pracy rowerem za 5-8 tyś PLN i poszukuje dobrego zabezpieczenia. Otóż odpowiadam. Nie ma takiego zabezpieczenia, które ochroni taki rower. Jedyne miejsce w miarę bezpieczne to pomieszczenie pod kluczem, najlepiej na strzeżonym terenie. Żaden łańcuch czy u-lock nie powstrzyma złodzieja przed przynajmniej podjęciem próby kradzieży tak łakomego kąska. Prędzej czy później ktoś z rzezimieszków zainteresuje się czy to całym rowerem, czy jego podzespołami. Nawet jeżeli zabezpieczenie przetrwa i oprze się natarciu, to w jego trakcie rower może zostać uszkodzony. Ba! Nawet sam złodziej w przypływie irytacji może zdemolować rower. Może nie stracimy jednośladu, ale uszkodzenia mogą być nie mniej dotkliwe. Rower przeznaczony na środek transportu, który często będzie pozostawiany bez nadzoru, nie powinien być droższy niż 2500 PLN. Najlepiej jest, gdy nosi on widoczne ślady użytkowania, braku dbałości i osprzęt nie jest ani najwyżej klasy, ani z bieżącej produkcji.

Cena zabezpieczenia powinna odzwierciedlać cenę roweru. To kolejny błąd koncepcyjny, który popełniamy, nie tylko w stosunku do zabezpieczeń, ale także innych akcesoriów rowerowych. Cena zabezpieczenia powinna odzwierciedlać stopień w jaki chcemy chronić swój rower, bez względu na to, czy jest to „makrokesz” za kilkaset PLN czy pojazd za kilka tyś PLN.

Nie zabezpieczamy kół i siodełek. Większość kół rowerowych oraz duża część sztyc wyposażona jest w tzw szybkozamykacze. Jest to bardzo wygodne w przypadku doraźnego serwisu czy regulacji wysokości siodełka, ale w przypadku ochrony przed kradzieżą jest to najłatwiejszy punkt ataku. Złodziej podchodzi, otwiera zamykacz i już nie mamy siodełka. Jeżeli zapniemy rower za koło, to możemy stracić cały rower, a koło zostanie przypięte do słupa… W sprzedaży są dostępne szybkozamykacze, albo na specjalny klucz, albo ich otwarcie wymaga odwrócenia roweru do góry nogami. Najlepsze są te wymagające odwrócenia, gdyż w połączeniu z odpowiednim sposobem zapięcia możemy uniemożliwić taki manewr.

Powinniśmy zawsze zaczynać od próby oceny sytuacji i miejsca. Musimy sobie odpowiedzieć na kilka następujących pytań:

  • W jakiej okolicy parkujemy? Zwykle wiadomo czy w danym miejscu dochodzi do różnych niebezpiecznych sytuacji, typu kradzieże samochodów, włamania do piwnic czy mieszkań, napady, rozboje czy bójki.
  • Jak długo parkujemy? Im dłużej parkujemy, tym większe jest prawdopodobieństwo, że ktoś spróbuje rower ukraść. Niedopuszczalnym jest, aby rower zostawiać na noc czy nawet na kilka dni. Złota zasada – im krócej, tym lepiej. Nawet najlepsze zabezpieczenie nie powstrzyma złodzieja, który będzie miał całą noc na pokonanie zabezpieczenia.
  • Czy parkujemy w miejscu publicznym? Odludzie czasami może być dobre. Można wtedy spokojnie założyć, że nikt przypadkowy się tam nie kręci i rower będzie bezpieczny przed przypadkowymi próbami kradzieży. Jednak odludzie ma drugą stronę medalu. Potencjalny złodziej będzie miał dostatecznie dużo czasu, aby zastanowić się i pokonać nawet dobrej klasy zabezpieczenie. W miejscu publicznym jest szansa, że ktoś zareaguje.
  • Czy parkujemy regularnie w tym samym miejscu? Często się nam wydaje, że kradzieże dokonywane są przez przypadek. Nic bardziej mylnego. Bardzo często kradzieże są planowane z wyprzedzeniem i wcześniejszym rozpoznaniem, szczególnie w przypadku sprzętu wyższej klasy. Jeżeli parkujemy regularnie w danym miejscu jest duża szansa, że zostaniemy namierzeni lub złodziej dostanie cynk, że w tym i tym miejscu parkuje taki to a taki rower. Oczywiście nie jest łatwo zmieniać miejsce postoju, ale jeżeli tylko mamy taką możliwość powinniśmy to robić – najlepiej przypadkowo.
  • Czy parkujemy na terenie zamkniętym, czy publicznie dostępnym? Bardzo wiele osób dojeżdża rowerem do pracy. Nie rzadko mamy możliwość parkować na terenie firmy, gdzie osoby przypadkowe często nie mają wstępu. W takim przypadku możemy dostawić plus do naszego rankingu. Miejsce publiczne, nawet gdy teren jest monitorowany przez monitoring, czy to miejski, czy to z pobliskich budynków, nie jest bezpieczne. Zdarzają się nawet zuchwałe kradzieże z miejsc niby monitorowanych – ale ogólnie dostępnych, gdzie każdy może wejść i wyjść nie pytany o powód wizyty.

Odpowiedzieliśmy sobie na te pytania i co dalej? Trudno jest na tej podstawie powiedzieć jakiego zabezpieczenia potrzebujemy. Czy musi być to drogi, ciężki łańcuch czy może wystarczy grubsza linka, aby uchronić się przez przypadkową kradzieżą. A więc jakiego typu zabezpieczenie możemy wybrać? Jest kilka typów zabezpieczeń:

  • Łańcuch z kłódką. Dostępne w różnych grubościach i różnych klasach. Ciężkie zabezpieczenie, ale łatwe do użycia.
  • U-lock. Pręt w kształcie litery U zamykany specjalną kłódką. De facto jest to przerośnięta kłódka. Daje chyba najwyższy poziom bezpieczeństwa w stosunku do masy. Fani u-lock’ów zaprzeczą, ale jest ono trudne do użycia w życiu codziennym, gdyż jest nieelastyczne.
  • Linka. Lekkie, elastyczne, ale także stosunkowo najmniej odporne na ataki typu przecięcie. Oczywiście zależy to od klasy linki i jej grubości.

Nie skreślałbym linki jako zabezpieczenia. Jeżeli parkujemy w stosunkowo bezpiecznym miejscu to może być to bardzo wygodne i za razem wystarczające zabezpieczenie. Odpowiednio użyta może zabezpieczyć rower przed próbą kradzieży na zasadzie „wyrwikółek” – czyli odpięcia roweru od koła. Oczywiście linkę jest najłatwiej przeciąć, ale nie sądzę, aby każdy potencjalny złodziej nosił przy sobie ponad półmetrowe nożyce do prętów zbrojeniowych. Oczywiście linki za kilka czy kilkanaście PLN należy skreślić, gdyż te można przeciąć każdą małą piłką do metalu w niecałą minutę. Linka powinna mieć min 8mm średnicy i być renomowanego producenta.
Czy u-lock czy łańcuch powinniśmy odpowiedzieć sobie sami, co łatwiej nam będzie używać i czy potrzebujemy kompromisu pomiędzy wygodą a masą.

Istnieją także zabezpieczenia elektroniczne w postaci tracker’ów GPS/GSM, czy alarmy. Jak każda nowinka techniczna zbiera ona grupę fanów, ale ja jestem zagorzałym przeciwnikiem tego typu rozwiązań. Kilka powodów, głównie dotyczących GPS/GSM:

  • Zabezpieczenie post-factum. Czyli nie powstrzyma ono przed dokonaniem kradzieży, a jednie umożliwi (być może…) nam odnalezienie roweru.
  • Jawna zasada działa systemu. GPS i GSM bardzo łatwo zneutralizować za pośrednictwem zagłuszacza. Zagłuszacze takie dostępne są bez problemu, w cenach nie rzadko 2-krotnie niższej niż dobry tracker GPS/GSM.
  • Mała dokładność sygnału GPS. Sytuacja przykładowa. Blokowisko w dużym mieście. Słaby sygnał GSP. Gdy sygnał się urwie, bo złodziej wszedł do budynku, w teoretycznym zasięgu może znaleźć się nawet kilka bloków. Co wtedy? Policja zacznie przeszukiwać mieszkanie po mieszkaniu?
  • Lokalizacja po stacjach BTS jako wsparcie. Chwyt marketingowy. To działa, może być pomocne, ale nie zastąpi GPS, bo jest to znacznie gorsze narzędzie do wyznaczania pozycji.
  • Zasilanie bateryjne/akumulatorowe. Bardzo wiele razy zdarzyło mi się przegapić moment wymiany aku w lampce. A Tobie?

Złodziej nie spodziewa się trackera… Nie doceniamy przeciwnika. Jeżeli rowerzyści na forach dyskutują o tego typu sprzęcie na publicznych forach, to oznacza to, że złodzieje także są świadomi istnienia takich systemów. Odnoszę wrażenie, że uważamy, że potencjalny złodziej to nie do końca dobrze pachnący starszy pan, spod budki z piwem, który poluje na rower za kilka tyś by potem spieniężyć go na markowe wino owocowe. Takie myślenie może nas zgubić.
Dodatkowo dobry tracker gps nie jest tani. To koszt kilkuset PLN. Spybike to blisko 100 GPB. Jeżeli to jest ekstra kasa do budżetu to ok. Ale jeżeli zabezpieczenie cierpi kosztem gps, to moim zdaniem jest to głupota.

Wierzymy subiektywnym ocenom. Na forach bardzo wiele osób wypowiada się na temat jakości zabezpieczeń. Skąd pochodzi ich wiedza? Jedyny wiarygodny test zabezpieczenia, to test inwazyjny – czyli próba zniszczenia. Wątpię, aby przeciętni użytkownicy robili takie rzeczy ze swoimi zabezpieczeniami. No – ja raz zrobiłem. Przeciąłem linkę brzeszczotem do metalu – zgubiłem do niej klucz… Była warta jakieś 10 PLN. Zatem jeżeli ktoś autorytatywnie stwierdza, że ten model firmy X jest lepszy niż inny model firmy Y, to warto by zapytać czy ma na to jakieś dane porównawcze, czy jest to tylko i wyłącznie ocenia subiektywna. I to z grubsza wszystko co można powiedzieć o zabezpieczeniu naszych pojazdów.

Jak zawsze zapraszam na
Forum Rowerowe.org

Ten wpis został opublikowany w kategorii Okołorowerowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.