Gra świateł

LED-bike-lightOświetlenie roweru na drodze to bardzo ważna rzecz. Rowerzyści nieoświetleni, bez elementów odblaskowych i nie rzadko w ciemnych ubraniach określani są mianem batmanów. O ile batman był pozytywną postacią, tak w tym określeniu nic pozytywnego nie ma, wręcz sam negatywny wydźwięk. Dlaczego? Niewidoczny rowerzysta stanowi zagrożenie na drodze. No tak… Ale w sumie tylko dla siebie – taki argument często się spotyka. Nie do końca się z tym zgodzę. Jako że jestem także kierowcą i często zdarza mi się poruszać samochodem po zmroku. W swojej historii miałem już kilka niebezpiecznych sytuacji w których uczestniczył. Praktycznie 90% sytuacji zdarza się w momencie mijania się z innym pojazdem. Oczy kierowcy, które są oświetlane lampami pojazdu z przeciwka nie są w stanie dostrzec nieoświetlonego obiektu jadącego szosą lub poboczem. W takich sytuacjach o tragedię nie trudno. Sytuacja, gdy nie ma pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka, też nie jest komfortowa, gdyż tylko i wyłącznie światła drogowe (tzw. długie) pozwalają dostrzec nieoświetlonego rowerzystę dostatecznie wcześnie.
Skoro najczęściej do niebezpiecznych sytuacji zachodzi podczas mijania to co może się zdarzyć? Praktycznie wszystko. Kierowca, który zauważa rowerzystę w ostatniej chwili może zachować się różnie. Może zacząć hamować i stracić panowanie nad pojazdem. Może także ratować rowerzystę i odbić w lewo, prosto na „czołówkę” z innym pojazdem… I w sumie można by tak wyliczać niemal w nieskończoność. Zza klawiatury teoretyzuje się łatwo, ale w sytuacji krytycznej gwarancje są żadne.

Trochę bardziej komfortowa (choć równie nie do końca bezpieczna) sytuacja jest w mieście. Samochody jeżdżą znacznie wolniej ulice są oświetlone – a to zupełnie inna sytuacja niż poza miastem. Nie mniej jednak ciemnych uliczek nie jest wcale mało.

A kiedy oświetlenie potrzebne jest w słoneczny dzień? Tunel. Ci, którzy jadą w tunelu myślą, że są bardzo dobrze widoczni, bo przecież dzień itp. Nic bardziej mylnego. Wyjeżdżający z tunelu widzą wszystko, ale wjeżdżający już nie. Kilka razy już miałem sytuację kiedy z mroków tunelu pieszo-rowerowego wyłaniał się ni stąd ni zowąd rowerzysta z dużą prędkością i robiło się gorąco.

Zatem jakie są możliwości zwiększenia swojej widoczności na drodze? Różne. Podstawowym jest oświetlenie. Może być bateryjne lub z prądnicy. Ostatnie lata przyniosły inwazję (bo inaczej tego się nie da nazwać) latarek taktycznych na mocnych diodach LED, dysponującym niespotykanym dotąd strumieniem światła 1000 lm. Można sobie oświetlić drogę jak nigdy dotąd i do tego stosunkowo tanio (niektóre modele są dostępne już od 30-40 PLN).

Rewelacja. Nie do końca. Latarkę widać zapewne z kilkuset metrów. A jak ja widać z bliska – można się domyśleć – oślepia. Większość latarek taktycznych ma wiązkę kształtowaną w stożek. Taka wiązka bardzo dobrze sprawuje się w lesie, ale na ulicy stanowi problem, gdyż po pierwsze tylko część światła trafia na drogę, a pozostała część silnej wiązki może trafić do oczu innych użytkowników. Dlatego należy bezwzględnie pamiętać o tym, że gdy wyjeżdżamy na drogę publiczną i mamy taką latarkę należy bezwzględnie jej kąt świecenia lub zmniejszyć jej moc praktycznie do minimum. Jedno złe, drugie też nie dobre.

Z pomocą przychodzą lampki zgodne z StVZO (niemieski odpowiednik poslkiego PoRD). Wiadomo, Ordnung must sein, więc w przeciwieństwie do polskich, niemieckie przepisy bardzo precyzyjnie i definiują jak ma wyglądać i działać oświetlenie rowerowe. Szczegółów nie będę omawiał, ale wynik jest taki, że lampka zgodna z StVZO ma specjalnie ukształtowaną wiązkę, dzięki której większość światła z lampki trafia na ziemię, a tylko niewielkie ilości światła wydostają się pod kątem mogącym oślepić nadjeżdżających (nadchodzących) z przeciwka. Oto przykład

 Na tych dwóch przykładach bardzo dobrze widać jak kształtowe są wiązki lampek, które można używać bezpiecznie na drodze. Wiązka odcinana jest na właściwym poziome, a dodatkową zaletą jest oświetlanie pola bliskiego, tuż przy kole – uzyskanie tego efektu dzięki latarce taktycznej jest praktycznie niemożliwe (bez dodatkowego osprzętu). Niestety nie ma nic za darmo. Mocne lampki zgodne z StVZO są stosunkowo drogie i w praktyce nie mają tak rewelacyjnego zasięgu jak prezentują (przesadzone) zdjęcia.

Od 2011 roku przerobiłem kilka typów oświetlenia. Posiadam zarówno latarki taktyczne, jak i wspomniane powyżej dwie lampki B&M IQ2 (dynamo) oraz Roxim RX5. Ocenę i porównanie z latarką taktyczną należy rozpatrzeć w dwóch kwestiach. Zasięgu maksymalnego, oraz zasięgu skutecznego (praktycznego) – podobnie jak w broni strzeleckiej. Kula z AK-47 ma zasięg prawie 3km, ale zasięg skuteczny tego karabinu to około 300-400m. Gdy dołożymy warunek, że nie oślepiamy, rzecz ma się następująco… Roxim RX-5 czy B&M IQ2 nie mają sobie równych jeżeli chodzi o zasięg jak i kształt wiązki. Jednakże w porównaniu z latarką taktyczną nie dają dużo światła, więc mimo iż wiązka będzie długa, to nie będzie szczególnie jasno oświetlać drogi. Żeby jechać komfortowo, należy tą wiązkę skrócić, żeby rozłożyć tą samą ilość światła na mniejszej powierzchni. Zatem mamy znaczną rozbieżność pomiędzy zasięgiem maksymalnym a skutecznym. W przypadku latarki taktycznej rzecz się ma zupełnie inaczej. Jej maksymalny zasięg pokrywa się z zasięgiem skutecznym.
A jak te zasięgi wyglądają w porównaniu do siebie? Subiektywnym okiem powiem, że jednak lampki drogowe wypadają lepiej. Mniej światła, ale świecić można nieco dalej bez obawy, że ktoś obrzuci nas mięsem podczas mijania. Jak ktoś ma mniej zasobny portfel, to nie należy załamywać rąk. Można kupić latarkę taktyczną, ale należy używać jej z głową. Najlepiej zrobić test na sobie. Ustawić lampkę i wyjść przed rower.

Co oferuje rynek? Ilość dostępnych modeli jest duża. Komplet całkiem niezłych lampek pozycyjnych można już kupić od 20-30 PLN. Lampka pozycyjna nie oświetli nam drogi, ale sprawi, że będziemy widoczni. Lampki służące do oświetlania drogi są wyraźnie droższe, min. kilkadziesiąt złotych. Ciekawą ofertę ma firma Trelock. Niższe modele, z mniejszą ilością światła, kosztują już od 100 PLN za komplet (przód, tył). Na uwagę jednak zasługują modele LS 750 oraz LS 950.

Trelock LS 750 daje około 30 lux’ów, kosztuje 180 PLN w zestawie z lampką tylną. 30 lux’ów to też nie jest szczególnie dużo, ale w ciemnych alejkach już wystarcza, żeby nie wpaść w dziurę. Dużo ciekawszy jest model LS 950. 70 Lux’ów to mniej więcej tyle co mój B&M. Robi się ciekawie. Jednak cena… 450 PLN, tylko jedna oferta na popularnym portalu aukcyjnym. W Czechach można ją już mieć za 380 PLN. Wady? Cena i wbudowana bateria.
Spójrzmy na innego popularnego producenta lampek. Mactronic. Ma on w swojej ofercie trzy ciekawe lampki drogowe.

Mactronic jakość oświetlenia dla „ułatwienia” wyraża w strumieniu świetlnym, czyli lumenach. Street 0.1 ma ich 140 za około 140 PLN, Citizen 300 za 130 PLN, a Tripper 500 za 220 PLN. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że lampka dająca 300-400 lm zapewnia już bardzo dobry komfort jazdy. No i wreszcie pojawił się święty graal, którego wyczekiwałem. Czyli lampka drogowa z diodą XML. 500lm w kształtowanej wiązce można określić jednym słowem – raj na ziemi. Pobije każdą latarkę taktyczną. Wady? Tylko jedna wbudowana bateria, której nie lubię. Cena? Umiarkowana w przypadku modelu Street i bardzo dobra za model Tripper. I na koniec creme de la creme (zaciskając zęby)… Mactronic nigdzie oficjalnie nie podaje, że lampki są zgodne z StVZO. Oj! Nawet jeżeli nie są w 100% zgodne, to jednak kształtowanie wiązki daje już dużo.

Przód to tylko połowa sukcesu. Powiedziałbym nawet przekornie. Przód to zaledwie 20% sukcesu. Dlaczego? Oprócz lampki z przodu mamy też własne oczy. Nie świecą, ale widzą, więc gdy ktoś z jakiegoś powodu nie dostrzeże naszego oświetlenia, mamy jeszcze teoretyczne szanse, aby się ratować, bo widzimy co się dzieje. Z tyłu jesteśmy w 100% zdani tylko i wyłącznie na osobę jadącą za nami.

W swoim posiadaniu miałem kilka lampek tylnych.

Światełek bliżej nieokreślonej marki miałem dwie pary. Ogólnie działały nieźle, szczególnie ta na powyższej fotografii. Nie wiem ile kosztuje, ale jest bardzo tania, gdyż często dodawana jest jako gratis do droższych lampek przednich. Podstawową wadą jest jakość wykonania i stosunkowo wąski kąt świecenia. Drugą jaką posiadałem to Kocie Oko LD130-R. Była ona dostępna z lampką przednią w zestawie. Niezła. Jakość wykonania dobra. Światła jednak stosunkowo niedużo. Jako, że wykonanie lampek Kociego Oka jest bardzo dobre kupiłem LD1100 (dwie sztuki), których używam już od blisko 3 lat. Mocne diody, szerszy kąt „patrzenia” w stosunku do tanich lampek. Diody boczne, które powodują, że rower widoczny jest nawet z boku. Niestety. LD1100 już jest nieprodukowana i już na rynku praktycznie niedostępna. Następca ma inną konstrukcję, nieco inny rozkład wiązki i jest zasilany z wbudowanego akumulatora – czyli słabo.

A co daje nam rynek w zakresie tylnego oświetlenia? Podobnie jak w przypadku przednich modeli jest dużo, ale jednak traktowane są trochę po macoszemu. Chyba najbardziej popularnym modelem jest Mactronic Walle (już w wersji 2).

Chyba jedna z mocniejszych lampek tylnych na rynku. Walle występuje w dwóch odmianach. Pierwsza, „tradycyjna” (model 1) i druga ma dopuszczenie na rynek niemiecki, francuski i duński. Z jakiego powodu takie wyróżnienie? Proste. Diody są bardzo mocne. Potrafią oślepić z bliskiej odległości, dlatego z tego powodu zapewne w wersji „zachodnioeuropejskiej” pojawił się kolimator typu „stripe”, aby rozpraszać wiązkę. Wersja tradycyjna też ma jedno „oko” z taką szybą, ale jest ona wyraźnie inna niż w wersji „niemieckiej”. Walle jest na tyle popularną i sprawdzoną konstrukcją, że doczekał się klonów… A może to Walle jest klonem? Trudno powiedzieć. Oryginalny Walle to koszt około 60 PLN. Zamienniki mniej więcej połowa tej kwoty. Z Chin można sprowadzić je już za nieco powyżej 25 PLN. Jakościowo? Trudno powiedzieć. To zawsze jest ryzyko. Uważam, ze na chwilę obecną trudno znaleźć na rynku coś w innej konstrukcji, co może bezpośrednio konkurować z oryginałem przede wszystkim pod względem cenowym. Nieco tańsze diody dają wyraźnie mniej światła. Mocniejsze są znacznie droższe.
Najmocniejszą lampką na tył jest chyba Magicshine MJ818.

magic_shine_mj-818_13 Posiada 3W diodę główną i diody pomocnicze. Łącznie daje to według producenta 85 lumentów strumienia światła. To bardzo dużo. Jest to porównywalne ze światłami „stop” w samochodzie. Dużo… Ale cena stosunkowo niewielka. 180 PLN wraz z pakietem baterii. W wyszukiwarce znalazłem zdjęcie potwora złożonego z dwóch MJ818 i Walle. To jest już moim zdaniem przesada. Walle jest na tyle mocną lampką, że widać go już bardzo wyraźnie z 200m w środowisku miejskim

A czego nie należy używać na tyle? Bardzo wiele osób jeździ z diodkami typu „pchełka” myślą, że sztuka jest sztuka. Błąd. Bardzo mały punkt jest trudno dostrzec. Zwykle też owe diodki mają wąski kąt świecenia. Wystarczy że taka diodka się lekko przekrzywi i staje się praktycznie niewidoczna.

Życzę bezpiecznej jazdy!

Jak zawsze zapraszam na
Forum Rowerowe.org

Ten wpis został opublikowany w kategorii Akcesoria i osprzęt. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Gra świateł

  1. Wdk pisze:

    Bardzo dobry wpis, może ludzie w końcu zrozumieją, że chodzi o ich bezpieczeństwo 😉
    Sam jeżdżę z latarką taktyczną z przodu. Ale używam jej tylko, jak jadę w terenie, bądź nieoświetloną szosą. Rzadko zdarza mi się używać trybu 100% (bardzo się przydaje jak kierowcy jadą na długich światłach :>). Do miasta mam Mactronic Ghost Eye, czyli Walle, ale białe 😉 Z tyłu rzecz jasna Walle, nie mam zaufania do chińskich lampek za 10zł.

  2. m0d pisze:

    Ten walle z lewej to starsza, mocniejsza wersja, a ten z prawej to właśnie „wersja 2”, słabsza, sprzedawana też w Polsce i zapewne innych krajach a nie tylko specjalnie na Niemcy.

    • mklos1 pisze:

      Faktycznie. Zmyliły mnie II i 2 na stronie producenta.

    • ehh pisze:

      Gdzie napisali, ze tylko specjalnie na Niemcy!
      Ma dopuszczenie na Niemcy znaczy, ze tam rowniez moze byc sprzedawana. Polska jezyk trudna jezyk.

      • Chrupek pisze:

        Walle 2 ma ma tylko jeden tryb świecenie czyli ciągły. To jest główna wada tej lampki oraz ma słabsze ledy z 0,5 zmniejszyli do 0,2. Jednym słowem nowsza wersja Walle jest słabszą wersją 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.