Co to za kompan, który zostawia nas z tyłu, a sam prze do przodu? Żaden, bo oddalanie się dalej niż na odległość swobodnej rozmowy, według mnie jest niekulturalne. Nie mniej jednak, może taka sytuacja komuś odpowiada. Może jedziemy razem, ale czasami rozdzielamy się i kumpel pojedzie dalej niż na odległość głośnego krzyku? Co wtedy? Generalnie bierzemy telefon i do niego dzwonimy – w obecnych czasach to przecież oczywista sprawa, wręcz odruchowa. Czy, aby na pewno? Nie do końca. Już kilka razy odbiłem się od problemu braku zasięgu sieci komórkowej, czasami tylko roaming – a to wymierny koszt w przypadku częstych „pogaduszek” na trasie… Szczerze? Potrzeba dla mnie abstrakcyjna i obca, ale swego czasu pojawił się na forum taki wątek – potrzeba rowerowego interkomu.
Najprostszym i darmowym sposobem jest zaprząc do tego telefon komórkowy – interfejs bluetooth. Posiadacze Androida mogą zainstalować aplikację, za pomocą której można utworzyć połączenie głosowe pomiędzy dwoma telefonami. Nie używałem, nie wiem jaka jest jakość dźwięku. Tutaj należy jednak pamiętać, aby sprawdzić jakiej klasy jest bluetooth w telefonach. Jeżeli telefony, które mają tworzyć interkom są klasy 2 lub 3, to można sobie odpuścić. Jedynie bluetooth klasy 1 (100mW mocy wyjściowej) ma szanse zadziałać, choć jego teoretyczny zasięg w otwartej przestrzeni to tylko 100m. Dodatkowo należy pamiętać, że bluetooth to stosunkowo prądożerny interfejs. Interkom bluetooth spisze się na motorze, gdzie można wmontować słuchawki i mikrofon w kask, a osoby rozmawiające są stale blisko siebie.
Na rynku występują samodzielne zestawy bluetooth, przeznaczone głównie z myślą o motocyklistach. W zestawie zwykle są dwa nadajniki, słuchawki i mikrofony do montażu w kasku. Można to zaadoptować do roweru – przynajmniej próbować, ale nie wróżę sukcesu.
Najbardziej rozsądnym i pewnym sposobem łączności jest PMR (Personal Mobile Radio), radiotelefon. System taki pracuje na ogólnodostępnej, legalnej częstotliwości 446MHz. Rozmowa niestety w trybie półdupleks, czyli w danym momencie może nadawać tylko jeden użytkownik a inni muszą słuchać. Wiele radiotelefonów dysponuje funkcją VOX, czyli nie trzeba naciskać przycisku PTT (push to talk), tylko radio automatycznie wykrywa głos i nadaje go w eter. Najprostsze telefony można już nabyć w okolicy 100 PLN za dwie sztuki.
Telefony nadają z mocą 0,5W. W praktyce warunkach miejskich zapewne około 1km, a w lesie zapewne 200-300m realnego zasięgu (kolega, który je pożyczył na weekend tak raportował).
Mogę polecić zestaw Motorola TLKR T80 Extreme. Cena 350 PLN (podstawowe modele można mieć już za nieco ponad 100 PLN). Ostatnio telefon upadł mi na posadzkę z wysokości c.a. 1.2m i ani jednej ryski. Fala ładnie propaguje się w budynkach. Zasięgu w otwartej przestrzeni nie testowałem – 300m było najdalej – bez problemu z komunikacją. Producent podaje teoretyczny zasięg 10km, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć.
Jeżeli zasięg, to moc. Za czasów mojej młodości sprzęt krótkofalarski był nieosiągalny dla przeciętnego Kowalskiego. Teraz można go kupić bez problemu. Takie „radyjko” kosztuje tylko 600-700 PLN. Najtańsze rozwiązania Baofeng można już kupić za nieco ponad 200 PLN.
Radio może nadawać w dwóch pasmach fal o długości 2m i 70cm, z mocą do 5W (czy nawet 8W). To ma szanse rzeczywiście przelecieć 10km. Na czym polega problem? NADAWANIE BEZ UPRAWNIEŃ NA TYM ZAKRESIE I Z TĄ MOCĄ JEST NIELEGALNE. Stanowi to nie mały problem, bo wiele osób kupuje takie radia i gwiżdże na prawo. Nie będę tłumaczył po co są uprawnienia krótkofalarskie… To mniej więcej tak, jakby wpuścić kogoś na drogę, bez prawa jazdy i oczekiwać, że będzie zachowywał się poprawnie i zgodnie z przyjętymi zasadami.
Widziałem, że jedna z firm sprzedających takie radia znalazła na to obejście. Zarejestrowała swoją sieć radiową na dwóch częstotliwościach i upoważnia swoich klientów do korzystania z ich sieci. Upoważnienie jest imienne, czasowe i dotyczy konkretnej sztuki radia.
Nie smućmy się. Istnieje metoda na długi zasięg. CB radio. W tym paśmie można nadawać z mocą do 4W, bez uprawnień. Niestety mobilne (ręczne) radia CB nie są szczególnie popularne, ale są jeszcze dostępne.
Alan 42 firmy Midland. Cena około 350 PLN. Gdy nie było smarfonów, antena CB radia na samochodzie była czymś powszechnym. Odkąd smartfony weszły na rynek, CB radia zostały wyparte (czy też są wypierane) przez aplikacje typu „janosik”, gdyż większość kierowców używała ich tylko do ostrzegania się przed patrolami drogowymi.
Drobny druczek związany z CB… To, że jest ono w stanie nadawać z mocą 4W, nie oznacza, że uzyskamy maksymalny zasięg. Proszę spojrzeć na antenę. Najlepsza opcja to antena pełnofalowa, czyli w tym przypadku musiałaby mieć ona 11m…. Im krótsza antena, tym gorzej. Widziałem kiedyś gościa z „ćwiartką” na samochodzie – groteska. Z drugiej strony bez paniki. Krótka antena w mobilnym radiu w zupełności wystarczy do komunikacji lokalnej.
Pomysł na ten wpis nie jest zupełnie przypadkowy… Urodziłem się i dorastałem w czasach, gdy rozwijanie hobby nie było ograniczone tylko wyobraźnią, a w głównej mierze pieniędzmi i niedostępnością sprzętu. Jako mały krótkofalowiec dorobiłem się jedynie małego walkie-talkie. Z kumplem dorobiliśmy sobie do nich duże anteny i rozmawialiśmy między klatkami, zamiast wisieć na telefonie. Na tym przygoda się niestety zakończyła, bo na prowincji większych możliwości nie było. Teraz rynek i baza wiedzy to inna czasoprzestrzeń, więc powracam do hobby sprzed dekad…
Wiecie co? Daje spokój, bo to trochę dziwnie wygląda jeździć z CB radiem na rowerze. Jednak lepiej jechać obok siebie (o ile można) i tak porozmawiać… Tak po ludzku…
Nie mniej jednak doświadczyłem sytuacji, gdzie radyjko rowerowe by się przydało. Jazda wzdłuż ruchliwych dróg uniemożliwia rozmowę zupełnie, więc PMR byłoby wtedy mile widziane…