Ratujmy łososie

Zdjęcie obok przedstawia porównanie mięsa łososia hodowlanego (po lewej) i mięso łososia dzikiego (po prawej). Oczywiście jest to zdjęcie dla amerykanów, którzy rozróżniają tylko dwa gatunki jabłek – zielone i czerwone… Dla Polaka informacja. Kolor i konsystencja mięsa łososia zależy oczywiście od gatunku. Przykładowo nasz łosoś bałtycki jest wyraźnie inny niż łosoś atlantycki czy norweski. Zatem jak zobaczycie jasne mięso łososia nie koniecznie musi to oznaczać, że jest to łosoś hodowlany. Oczywiście łososia bałtyckiego jest mało i jest bardzo drogi, więc w większości wypadków będzie to łosoś hodowlany… To taka dygresja…

Jak widać na załączonym obrazku mięso łososia hodowlanego jest bardziej tłuste i jaśniejsze. Jest hodowany w specjalnych farmach morskich, karmiony przemysłową paszą, zawiera więcej toksyn bla bla bla. I co w związku z tym? Wszystkie slowfood’owe serduszka nawołują bezmyślnie do bojkotu hodowli i do kupowania tylko i wyłącznie dzikiego… Czy słusznie?

Irytuje mnie fakt, że ludzie co raz częściej i bezmyślnie rzucają się w wir populistycznych haseł, bez chwili refleksji. Dziki łosoś – brzmi świetnie w skali mikro, ale trzeba się chwilę zastanowić co się dzieje w skali makro.

Generalnie ryby morskie to jedyny zasób przyrody, który mocno nie cierpiał z powodu eksploatacji przez człowieka. Ale ten stan się kończy. Greenpace opublikował listę gatunków ryb zagrożonych. Można ją znaleźć tutaj: http://www.greenpeace.org/poland/PageFiles/351926/CzerwonaLista2013.pdf. Łososia jeszcze na niej nie ma, ale pytanie jak długo, gdy wszyscy bezmyślnie rzucimy się na niego? To, że co raz częściej stać nas na to, by pozwolić sobie na spożywanie dziczyzny, to musimy to robić? Nie! Łowiska nie są eksploatowane, są TRZEBIONE!!!. Jak wszyscy rzucimy się na łososia dzikiego, to lada dzień pojawi się on na czerwonej liście.

Nie widzę przeszkód, aby kupić łososia hodowlanego. Jeżeli ryba jest hodowana w odpowiednich warunkach, karmiona wysokiej jakości karmą, nie będzie wcale gorsza. Dorabianie do tego wirtualnych walorów czy wad jest głupotą.

Jakiś czas temu kupiłem w Tesco najtańszego łososia wędzonego. Przeterminował się o 6 dni, więc trzeba było coś z tym zrobić. Twardy, słony i pewnie dymu nie widział. Ale da się zjeść. Łosoś był w kawałku, ze skórą z łuskami, więc musiał się trochę trochę popracować, żeby go oskórować. Było jednak warto…

Składniki:

  • łosoś wędzony (dużo)
  • serek naturalny homogenizowany
  • musztarda sarepska
  • szczypta kardamonu (ostrożnie)
  • papryka słodka mielona
  • curry

Wszystko wrzucamy do malaksera i mielimy na pastę. I koniec. Jak ktoś zna wędlinę pod nazwą „metka łososiowa”, to konsystencja i smak jest podobny. Różnica jest taka, że metka łososiowa obok łososia nie leżała, to w większości tłuszcz wieprzowy chemicznie doprawiony, a tutaj mamy prawdziwą metkę z prawdziwego łososia hodowlanego. Ja zjadłem ją na śniadanie z połówkami ogórka. Wątroba się nie cieszy, bo sporo tłuszczu, ale cóż – przynajmniej nie dobiłem jej chlebem 😉

Zawsze byłem i będę przeciwnikiem spożywania dzikich zwierząt, szczególnie tych, których jest mało.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchnia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Ratujmy łososie

  1. Jim pisze:

    wysokiej jakości karmą? naiwny jesteś…
    lemingi mają racje z tym samo… skoro brakuje naturalnego pożywienia dla ludzi…
    wiele produktów [da się zjeść] …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.