W poprzednim wpisie pisałem na temat objazdu, który „odkryłem” przypadkiem. Dzięki niemu da się ominąć 3 światła. Tutaj kolejny „objazd niegodny”.
Jadąc w kierunku południowo-zachodnim (od centrum). Zgodnie ze znakami, powinno się jechać zgodnie z żółtą linią. Niestety, 8/10 rowerzystów wybiera drogę czerwoną – czyli pod prąd. Za skrzyżowaniem zaczyna się ścieżka jednokierunkowa. Pal sześć, ten odcinek, bo ścieżka jest szeroka rowerzyści spokojnie się mijają. Problem pojawia się dalej, bo jest wiadukt, gdzie nie dość że robi się wąsko, to jeszcze jeden podjazd jest kręty i nie ma szans, aby bezpiecznie wyminąć się z rowerzystą nieprawidłowo zjeżdżającym z wiaduktu. To jeszcze nie wszystko, czym skutkuje jazda „czerwoną ścieżką”. Za wiaduktem nie ma już DDR, tylko jest chodnik i ulica. Aby dotrzeć do DDR, trzeba albo pojechać chodnikiem, albo pojechać ulicą pod prąd.
Wracając do objazdu, który „znalazłem”. Przejechałem nim także dzisiaj. Po rozjeżdżonych/rozchodzonych ścieżkach przez trawnik widać, ze rower na tym wiadukcie jest dość częstym gościem.
Pojawiły się nowe nabytki. Sprawiłem sobie kominiarki na zimę. Ta fajna, która ma odsłonięte usta jest dość cienka i zimą jest zbyt chłodno. Kupiłem nieco lepiej ocieplaną wersję, oraz wersję na 3 otwory (oczy + usta). Zimą też pojawia się czasami problem z chłodnym powietrzem dostającym się pod okulary. Aby temu zaradzić kupiłem gogle. Marka Solsken. Jakiś chiński noname pewnie, ale dają radę, bo szkła są całkiem niezłe. Zobaczymy jak się sprawują podczas jazdy. Teoretycznie mikrowentylacja jest. Ciekawe jak bardzo będą parować.